W przeszłości wiele drużyn miało problemy z dopasowaniem się do wrocławskiego toru. Przed ubiegłorocznymi rozgrywkami dokonano jednak przebudowy obiektu i nawieziono nowej nawierzchni, która przez długi czas nie mogła się ze sobą "związać". W efekcie drużyna prowadzona przez Marka Cieślaka była zmuszona ubijać tor i radzić sobie na twardej nawierzchni. Nowy szkoleniowiec wrocławskiej ekipy zapowiada, że na Stadionie Olimpijskim znowu będzie przygotowywany przyczepny tor. Piotr Baron przyznaje jednak, że nie ma zamiaru przygotowywać tak zwanej "kopy". - W tym roku borykaliśmy się ze strasznymi dziurami na naszym torze. Udało nam się z tym uporać w czwartek i myślę, że tor nie powinien się już rozrywać. Do niedzielnego meczu przygotowujemy taką nawierzchnię jaka ma pasować naszym chłopakom. Nie będzie więc ani twardo ani bardzo przyczepnie. To będzie tor nadający się do ścigania i równy dla wszystkich. Będzie troszeczkę "pod koło". Na "betonie" nie wszyscy nasi zawodnicy dobrze się czują, z kolei "kopa" stwarza pewne niebezpieczeństwo. Mamy początek sezonu i nie chcielibyśmy żadnych kontuzji - powiedział dla SportoweFakty.pl Piotr Baron.
Celem szkoleniowca Betardu Sparty jest wypraktykowanie jednego modelu przygotowywania nawierzchni. - Każdy może przygotowywać taki tor jak chce. Zawsze szykuje się go z myślą o swojej drużynie. Dla nas najważniejsza jest powtarzalność. Chcemy zbudować jeden tor na którym wrocławscy zawodnicy będą się dobrze czuli. Nie planujemy robić nawierzchni przeciwko komuś, bo to czasami powoduje skutki odwrotne do zamierzonych. Zależy nam na tym, żeby było bezpiecznie, a kibice oglądali ciekawe widowiska.