Piotr Szymko (trener Stokłosa Polonii Piła): Jako zespół zawiedliśmy zawiedliśmy, przegraliśmy spotkanie i gratuluję Ostrovii zwycięstwa. W sporcie nic się przypadkowo nie udaje - goście byli lepsi, bardziej wyrównani i zasłużyli na to zwycięstwo. Musimy teraz pomyśleć jak wzmocnić i wyrównać nasz zespół. Zawiedli mnie dzisiaj Piotrek Rembas i Mariusz Franków. Nie mogę mieć zastrzeżeń do młodzieżowców, bo wykonali swoje zadanie. Paweł Staszek również był skuteczny. Andrzejowi pierwszy raz w historii startów w naszej drużynie trafił się słabszy mecz i miał do tego prawo, ale liczy się wynik. Myślę jednak, że pierwszy mecz nie przekreśla naszych szans i zrobimy wszystko, aby awansować do I ligi.
Jan Grabowski (trener Ostrovii Ostrów Wlkp.): Pierwszy krok do awansu wykonany, ale było niezwykle ciężko. Bardzo obawiałem się tego spotkania, szczególnie po tym jak Grudziądz w Pile przegrał, a my przegraliśmy z Zieloną Górą 70:20. Po pierwszych dwóch wyścigach zapowiadała się bardzo ciężka przeprawa i wszystko wskazywało na to, że gospodarze odniosą zwycięstwo. Na szczęście później dobrze wychodziliśmy ze startu i dowoziliśmy to do mety. Mieliśmy chyba bardziej wyrównany skład.
Cyprian Szymko (Stokłosa Polonia Piła): Może to dziwnie zabrzmi, ale czuję niedosyt. Nie wiem czy to dlatego, że przegraliśmy, czy dlatego, że chcę wygrać każdy jeden wyścig. Teraz jadę z biegu na bieg - jestem nie tylko inaczej przygotowany sprzętowo, ale też mentalnie. Koncentruję się na kolejnym biegu, a dopiero po meczu rozpoczynam analizę i może dlatego nie dociera do mnie, że zrobiłem tyle punktów. Nie chcę zwalać całej winy na tor, ale cały tydzień trenowaliśmy na bardzo przyczepnej nawierzchni, a dzisiaj pogoda piękna, ale dla nas niezbyt. Nowy tor zachował się niespodziewane i zrobił się bardzo twardy. To nie jest do końca wytłumaczenie, bo powinniśmy wiedzieć co trzeba zrobić. Ja startuję tu długo i wiedziałem, ale inni chłopacy... Franek na przyczepnym torze radził sobie świetnie, a na twardym już nie.
Adrian Gomólski (Ostrovia Ostrów Wlkp.): Nie zamierzam słuchać o żadnym liderowaniu i bohaterstwie. Cały zespół wygrał i wszystkim należą się gratulację. Ja bardzo był chciał, aby jazda znowu sprawiała mi radość i przyjemność, a starty w II lidze były jednorocznym epizodem. Muszę jak najwięcej jeździć, aby nabrać pewności siebie. Nie ukrywam, że nie spodziewałem się takiego wyniku, ale nieważne kto zrobił ile punktów - wygrała drużyna. Cel jest jeden - awans do I ligi i jeżeli będziemy jeździć bez kontuzji, to jest to cel do zrealizowania.
Władimir Borodulin (Ostrovia Ostrów Wlkp.): Prawie wszystko było dobrze. Piękna pogoda, stadion, dobry tor. Problemem jest tylko złamana ręka. Pojadę teraz do Rosji, odpocznę i poczekam na powrót do jazdy.
Mariusz Staszewski (Ostrovia Ostrów Wlkp.): Adrian dzisiaj wiódł prym, reszta coś dołożyła i możemy wracać zadowoleni do domu. W czternastym biegu jechałem spokojnie z przodu, ale wpadłem w koleinę i jak to się skończyło było widać. Nie jestem zadowolony ze swojego dorobku. Gdybym dowiózł zwycięstwo w czternastym biegu, to byłoby w normie, a tak pozostaje pewien niedosyt. Początek zawodów miałem bez błysku. Dochodziły słuchu o zmianie toru, dosypywaniu nawierzchni, a okazało się jak zawsze twardo, tylko trochę bardziej dziurawo.
Paweł Staszek (Stokłosa Polonia Piła): Starty dzisiaj były bardzo ważne, ale trzeba było się pilnować, bo pojawiły się koleiny i chwila rozluźnienia mogła sporo kosztować. Trzeba teraz pomyśleć o zmianach, bo z pewnością będzie je trzeba dokonać, także w sprzęcie, aby wszyscy lepiej się dopasowali do toru. Generalnie tak twardego toru w Pile w tym roku jeszcze nie było. Słońce ładnie wypiekło i nie pozostaje nam nic innego jak dalej trenować.
Aleksiej Charczenko (Ostrovia Ostrów Wlkp.): Po pierwszym biegu popracowałem z zapłonem i wszystko było już w porządku. Odpowiadał mi dziś tor, bo przecież jeździłem tu dwa lata, dziś jechałem na tym samym silniku co zawsze tutaj i wszystko pasowało. Bardzo cieszę się, że moja nowa drużyna wygrała i chcę zdobywać tyle samo punktów, albo nawet więcej w kolejnych meczach, aby cieszyć kibiców i zarząd klubu. Ostatnio w Pile cały czas miałem upadki i dzisiaj też tak było. Na szczęście nie z mojej winy, nic się nie stało, Andrzej wpadł w koleinę, trochę go szarpnęło i wpadł we mnie. Na to się nic nie poradzi - to jest żużel.