Pomimo ogromnego wysiłku, jaki włożyła w to spotkanie cała drużyna Włókniarza Częstochowa, lepsi okazali się ostatecznie zawodnicy Unii Leszno, którzy wygrali różnicą trzech punktów. Według Daniela Nermarka, ta minimalna porażka jest dobrym prognostykiem dla biało-zielonych przed dalszą częścią sezonu. - To były bardzo trudne zawody i to trzeba przyznać. Szkoda, bo zabrakło nam naprawdę niewiele. Punkt czy dwa więcej w jednym z biegów dałoby nam zwycięstwo. Jestem jednak optymistą po tym co zobaczyłem. Nie przegraliśmy 20 punktami, tak jak nas skazywano, lecz podjęliśmy równorzędną walkę. Mam nadzieję, że następne tego typu zawody zakończą się naszą wygraną. Zasługuje na to liczna publiczność, która nas odwiedziła - powiedział po meczu zawodnik Włókniarza.
Szwed przyznaje, że zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. W najważniejszym momencie, czyli w piętnastym biegu, na tor upadł Rafał Szombierski i jasne stało się, że leszczynianie triumf mają już praktycznie w kieszeni. - To prawda, byliśmy bardzo blisko zwycięstwa. Tak jak wspomniałem, zabrakło kilku oczek. Sezon jest jednak długi i na pewno wiele spotkań podobnych do tego rozstrzygniemy na naszą korzyść - uważa Szwed.
Dla Nermarka był to debiut w polskiej Speedway Ekstralidze. Okazał się on zaskakująco dobry. - Byłem bardzo zdenerwowany przed meczem. To był mój debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce, więc fakt, iż towarzyszyły mi nerwy jest zrozumiały. Muszę przyznać, że nie było katastrofy i to mnie cieszy. Miałem dobre starty. Liczę, że podobnie jak drużyna będę rozkręcać się z meczu na mecz - zakończył Daniel Nermark.
Nermark był jednym z liderów Włókniarza w meczu z Unią Leszno