Chyba wszyscy fani, czy to z Wrocławia czy z Tarnowa, zastanawiali się, dlaczego w składzie zabrakło Leona Madsena. Przypomnijmy, że Duńczyk w poprzednim sezonie notował wręcz rewelacyjne wyniki na wrocławskim torze i można pokusić się o stwierdzenie, że byłby silnym ogniwem Tauron Azotów. - Przed sezonem obserwowaliśmy wszystkich zawodników. I mieliśmy naprawdę ciężki orzech do zgryzienia - tłumaczył menadżer Tauron Azotów, Paweł Baran. - Szczególnie przypatrywaliśmy się żużlowcom na ostatnich sparingach. Powiem krótko - Leon nie imponował ani na treningach ani w przedsezonowych meczach. Dlatego wybraliśmy taki skład, jaki zaprezentował się we Wrocławiu - dodał.
Kierownictwu ekipy gości niedzielnego meczu można dziwić się dość biernej postawy wobec rezerw taktycznych. W pierwszej fazie zawodów tarnowianie nie dokonali żadnej zmiany, a Betard Sparta zdążyła osiągnąć już dwucyfrową przewagę. Pierwsza zmiana taktyczna miała miejsce w gonitwie jedenastej, kiedy Fredrika Lindgrena zastąpił Bjarne Pedersen. - Po przegranym meczu zawsze można gdybać, że tu, tu i tu można było zrobić lepiej. Uważaliśmy, że Vaculik się "ocknie", bo zmienił motocykl po niezbyt udanym początku. Mieliśmy również nadzieję, że Lindgren dopasuje się do tej nawierzchni, bo przecież w Zielonej Górze na podobnym torze jeździł dobrze - mówił Baran. - Dopiero pod koniec zdecydowaliśmy się na rezerwy, zmienialiśmy jak tylko mogliśmy, ale to nic nie dało - przyznał.
Kto wie, jak wyglądałby wynik niedzielnego spotkania, gdyby odpowiednia reakcja kierownictwa Tauron Azotów na zmiany wyniku oraz gdyby na torze zaprezentował się Leon Madsen...