Rafał Szombierski: Do Gorzowa jedziemy bojowo nastawieni

Ekstraligowe zespoły pełną parą przygotowują się do spotkań drugiej kolejki. W pierwszej doszło do kilku zaskakujących rozstrzygnięć. Jednym z nich było minimalne zwycięstwo Unii Leszno w Częstochowie. Wśród gospodarzy nieźle pojechał Rafał Szombierski.

Sympatyczny i wielbiony w Częstochowie przez kibiców Rafał Szombierski w niedzielnym pojedynku zgromadził na swoim koncie 8 punktów i jako jedyny zdołał pokonać Jarosława Hampela. W decydującym o losach konfrontacji momencie zanotował upadek. - Może, gdyby mnie tak nie poniosło na drugim łuku, to udałoby się nam dowieźć 5:1 do mety i wygralibyśmy spotkanie z Lesznem. Niestety, oślepiło mnie słońce, złapałem mnóstwo odsypanej nawierzchni przy bandzie i nie opanowałem motocykla. Pech. Szkoda wielka, ale z drugiej strony, gdyby każdy z nas dorzucił po jednym punkciku więcej, to wynik też byłby inny - ocenił "Szumina".

W przedmeczowych treningach wychowanek rybnickiego zespołu prezentował się bardzo blado na tle kolegów. W meczu zaprezentował jednak oczekiwany poziom. - Ja mam takie nastawienie, że na treningach nie lubię walczyć z kolegami. Jest to po prostu "niefajne". Podczas meczu już myślę inaczej, inaczej funkcjonuje moja psychika i jadę do przodu - oznajmił.

Tak jak stwierdziliśmy na początku, Włókniarz przed spotkaniem nie otrzymywał wielu szans na powodzenie wśród ekspertów i kibiców. Pojedynek obfitował we wspaniałe wyścigi, a jego losy ważyły się do ostatniego biegu. Biało-zieloni pokazali lwi pazur. - Myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Porobimy jeszcze drobne korekty wraz z kolegami, na przykład przy sprzęcie, żeby w każdym spotkaniu jechać od początku do końca z takim zacięciem. Sądzę, że niejedna drużyna przegra u nas - powiedział krajowy lider Włókniarza.

Rafał Szombierski w inauguracyjnym meczu wygrał dwukrotnie

W meczu przeciwko Unii Leszno Szombierskiemu było dane startować w parze wspólnie z Danielem Nermarkiem. W awizowanym składzie na rywalizację w Gorzowie Rafał znalazł się z numerem piątym. Decyzja ta nie ma żadnych podtekstów. - Z Danielem jechało mi się dobrze. Ani razu sobie nie przeszkadzaliśmy. Nawiążę jeszcze do piętnastego biegu. Może gdyby Daniel pojechał troszeczkę szerzej, to ja bym się tam nie pchał. On jest jednak takim zawodnikiem, który wąsko wchodzi w łuki i wynosi się do środka toru. Wszystkiemu winny jestem ja, bo sam sobie to zawaliłem jadąc na drugim miejscu - skomentował Rafał.

Na zakończenie poprosiliśmy Szombierskiego o ocenę, z jakim nastawieniem jego zespół wybiera się do Gorzowa. "Szumina" z uśmiechem na ustach stwierdził krótko: - Z bojowym, jak zwykle.

Komentarze (0)