Rafał Szombierski: Do Gorzowa jedziemy bojowo nastawieni
Ekstraligowe zespoły pełną parą przygotowują się do spotkań drugiej kolejki. W pierwszej doszło do kilku zaskakujących rozstrzygnięć. Jednym z nich było minimalne zwycięstwo Unii Leszno w Częstochowie. Wśród gospodarzy nieźle pojechał Rafał Szombierski.
Mateusz Makuch
Sympatyczny i wielbiony w Częstochowie przez kibiców Rafał Szombierski w niedzielnym pojedynku zgromadził na swoim koncie 8 punktów i jako jedyny zdołał pokonać Jarosława Hampela. W decydującym o losach konfrontacji momencie zanotował upadek. - Może, gdyby mnie tak nie poniosło na drugim łuku, to udałoby się nam dowieźć 5:1 do mety i wygralibyśmy spotkanie z Lesznem. Niestety, oślepiło mnie słońce, złapałem mnóstwo odsypanej nawierzchni przy bandzie i nie opanowałem motocykla. Pech. Szkoda wielka, ale z drugiej strony, gdyby każdy z nas dorzucił po jednym punkciku więcej, to wynik też byłby inny - ocenił "Szumina".
W przedmeczowych treningach wychowanek rybnickiego zespołu prezentował się bardzo blado na tle kolegów. W meczu zaprezentował jednak oczekiwany poziom. - Ja mam takie nastawienie, że na treningach nie lubię walczyć z kolegami. Jest to po prostu "niefajne". Podczas meczu już myślę inaczej, inaczej funkcjonuje moja psychika i jadę do przodu - oznajmił.
Tak jak stwierdziliśmy na początku, Włókniarz przed spotkaniem nie otrzymywał wielu szans na powodzenie wśród ekspertów i kibiców. Pojedynek obfitował we wspaniałe wyścigi, a jego losy ważyły się do ostatniego biegu. Biało-zieloni pokazali lwi pazur. - Myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Porobimy jeszcze drobne korekty wraz z kolegami, na przykład przy sprzęcie, żeby w każdym spotkaniu jechać od początku do końca z takim zacięciem. Sądzę, że niejedna drużyna przegra u nas - powiedział krajowy lider Włókniarza.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>