Jedyny wyścig Artura Mroczki w piątkowym treningu punktowanym z Polonią Bydgoszcz przypadł na gonitwę dziewiątą, kiedy to wychowanek klubu z Grudziądza jechał w parze ze swoim głównym rywalem do miejsca w wyjściowej siódemce Caelum Stali - Hansem Andersenem. W bezpośredniej rywalizacji lepszy okazał się być Duńczyk, choć Mroczka nie załamuje rąk i znajduje pozytywne strony w swoim występie. - Ogólnie rzecz biorąc, jeden punkt z bonusem to chyba dobry wynik jak na wyjechanie w dziewiątym biegu, kiedy wszyscy już są spasowani. Miałem dostać szansę od początku, ale jej nie otrzymałem. W tym jedynym wyścigu mogłem pojechać trochę szerzej i przyjechałbym przed Hansem, ale niestety nie pojechałem i szkoda, nie tylko tego, ale też tego, że dostałem tak mało szans - powiedział nowy zawodnik Caelum Stali.
W inauguracyjnej kolejce Speedway Ekstraligi, Caelum Stal dość sensacyjnie przegrała w Rzeszowie z tamtejszym beniaminkiem rozgrywek, PGE Marmą. Najsłabszym ogniwem drużyny prowadzonej przez Czesława Czernickiego był właśnie Hans Andersen, którego miejsce w składzie gorzowskiego klubu stało się bardzo niepewne. - Trudno powiedzieć kiedy będę miał okazję zaprezentowania się w rozgrywkach ligowych. Nie myślałem jeszcze o żadnym wypożyczeniu. Hans (Andersen – przyp. red.) pojechał słabo w pierwszym meczu, a umowa była taka, że jeśli ktoś zawali pierwszy mecz, ja pojadę w drugim, także jeszcze nie jest powiedziane, że nie pojadę w niedzielnym spotkaniu - stwierdził Mroczka.
Były zawodnik GTŻ-u Grudziądz powoli dogaduje się z gorzowskim, uchodzącym za trudny technicznie torem. - Na gorzowskim torze odbyłem chyba trzy treningi. Podczas dwóch pierwszych po prostu jeździłem, ale w piątek było już dużo lepiej, czułem się w miarę dobrze, znajduję powoli jakieś ścieżki i dopasowuję sprzęt, więc myślę, że z czasem będzie coraz lepiej. Nie ma już problemów z pierwszym łukiem, który podlewany był przez wody gruntowe. Jeździliśmy intensywnie przez trzy dni i teraz wszystko jest już okej - zakończył.