W rozmowie z naszym serwisem Józef Dworakowski zapewniał, że nic nie stanie na przeszkodzie w rozegraniu Grand Prix Europy na żużlu.. Prezes Unii Leszno zaznaczył też, że zawodnicy jego klubu - Jarosław Hampel i Janusz Kołodziej nie są reprezentowani przez Grzegorza Ślaka. Zdaniem naszego eksperta odwołanie leszczyńskiego turnieju Grand Prix byłoby bardzo złym rozwiązaniem. - Ostatnią rzeczą do jakiej zawodnicy chcieliby doprowadzić to zaszkodzenie własnemu klubowi. Na pewno nie posuną się do czegoś takiego. Wręcz przeciwnie, sądzę, że będą robili wszystko co w ich mocy aby pomóc klubowi między innymi w organizacji Grand Prix. Tutaj nie ma innej możliwości. Jarosław Hampel i Janusz Kołodziej nie mogą robić niczego co mogłoby zaszkodzić klubowi, dzięki któremu mogą funkcjonować. Gdyby to było Grand Prix w Cardiff czy Kopenhadze to moglibyśmy machnąć ręką. Inni nie wstawili się przecież za nami. Nie możemy jednak doprowadzić do sytuacji w której sami sobie będziemy szkodzić. Najgorsze co moglibyśmy zrobić to właśnie szkodzenie samym sobie. Wszyscy byśmy na tym stracili - powiedział w rozmowie ze SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski.
Menedżer Janusza Kołodzieja jest spokojny o to, że jego podopieczny dopasuje sprzęt do nowych tłumików. - Janusz ma doświadczenia z ubiegłego roku z jazdy z nowymi tłumikami. Tam nie trzeba wielkich cudów wykonywać, żeby dopasować sprzęt. Trzeba wziąć pod uwagę inne ustawienia, przełożenia. Motocykl będzie trochę wolniejszy, ale wszyscy są w tej samej sytuacji. W wyścigu żółwi też dochodzi przecież do wyprzedzeń. Na pewno tor na te zawody powinien być równy i w miarę twardy. Z drugiej strony jestem ciekaw jak wyglądałoby Grand Prix na takim torze jaki był w meczu ligowym z PGE Marmą Rzeszów.
na Instagramie 
na Facebooku 
