Duńczyk jest bardzo ważnym ogniwem gorzowskiej drużyny. Przed sezonem do Caelum Stali ściągany był jako uzupełnienie składu i nawet mimo ambitnych zapowiedzi ze strony samego "Puka", mało kto spodziewał się, że po kilku słabszych latach, będzie on w stanie przyzwoicie punktować w najsilniejszej lidze świata. Niels Kristian Iversen w spotkaniu z mistrzem Polski, Unią Leszno, wyróżniał się na torze nie tylko swobodną jazdą po zewnętrznej, ale również niesamowitą walecznością. Poniedziałkowy wynik jest więc dla Duńczyka dobry. - Powiem nawet, że ten wynik jest dla mnie bardzo dobry. Wszyscy zrobili dla drużyny co do nich należy. Jeśli chodzi o mój występ, to w szczególności jestem zadowolony ze startów. Tor pozwalał dzisiaj na walkę i muszę przyznać, że byłem bohaterem kilku takich ciekawych potyczek. Może gdybym miał więcej szczęścia, w niektórych byłbym górą i tych punktów byłoby więcej przy moim nazwisku. Staram się jednak o tym nie myśleć, bo dwanaście punktów z bonusem to bardzo dobry wynik - podsumował Iversen.
Iversen ma wiele powodów do radości po transferze do Gorzowa
W dwóch ostatnich spotkaniach "Puk" był partnerem Mateja Zagara, który również nie narzeka na słabą formę. Obaj prezentują wyśmienitą dyspozycję i są bardzo groźną parą w ekipie prowadzonej przez Czesława Czernickiego. Iversen dobrze czuje się we współpracy ze Słoweńcem. - To prawda, że czujemy się bardzo dobrze w parze. Za każdym razem staramy się jechać jak najlepiej i w miarę możliwości spoglądać na siebie żeby rywale mieli utrudnione zadanie. Nie zawsze jednak masz okazję spojrzeć na partnera, pomóc mu w walce z rywalami i pojechać parowo. Takich sytuacji nie ma jednak w naszej współpracy za wiele, więc z całą pewnością mogę powiedzieć, że dotychczas wszystko układa się wzorowo - zaznaczył Duńczyk.
Iversen na początku roku miał wiele problemów z gorzowskim torem. W przedsezonowych wywiadach przypominał o słabych występach z poprzednich lat jakie notował na tej nawierzchni. Po kilku tygodniach sesji treningowych, "Puk" czuje się na Stadionie im. Edwarda Jancarza bardzo dobrze, co tylko potwierdził poniedziałkowy mecz, gdy niestraszne mu były takie nazwiska jak Jarosław Hampel czy Janusz Kołodziej. - Rzeczywiście moje treningi na torze bardzo pomogły mi w dogłębnym jego rozpoznaniu i na dzień dzisiejszy wszystko jest w porządku. W meczu z Lesznem tor był nieco bardziej przyczepny niż ostatnio i w końcu mogliśmy wynosić się na zewnętrzną. Nie zmieniałem motocykli po spotkaniu z Częstochową i najwidoczniej zadziałało to dobrze. Wygląda na to, że mogę korzystać z nich bez różnicy na to jaka jest nawierzchnia. Są szybkie zarówno na torach przyczepnych i twardych - zakończył.