Dariusz Śledź dla SportoweFakty.pl: Zmiany nie są wykluczone

Zespół PGE Marmy Rzeszów w najbliższej kolejce wybiera się na mecz do Wrocławia. "Żurawie" po dwóch przegranych z rzędu, skazywani są na kolejną porażkę, jednak jak zapowiada trener rzeszowian, na pewno łatwo się nie poddadzą.

PGE Marma Rzeszów ma za sobą dwie porażki z rzędu - wyjazdową w Lesznie oraz na własnym torze z Unibaxem Toruń. W IV kolejce Speedway Ekstraligi przyjdzie im się zmierzyć z drużyną Betardu Wrocław. - Na pewno będzie to trudne spotkanie, jednak jedziemy walczyć. Jesteśmy beniaminkiem i nigdzie nie mamy łatwo. Ja już przed sezonem mówiłem, że beniaminek ma zawsze trudno, bo jedzie na te tory, na których nie bywał ostatnio, co dodatkowo utrudnia sprawę. Jedziemy walczyć; mamy w swoich szeregach bardzo dobrych zawodników, jednak pozwólmy im się rozjeździć - mówi Dariusz Śledź, trener rzeszowian w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

W ostatnich spotkaniach bardzo słabo spisują się Maciej Kuciapa oraz Rafał Okoniewski. W przypadku dalszej nie najlepszej dyspozycji, coach "Żurawi" nie wyklucza roszad w zestawieniu swojej drużyny. - Owszem, nie jest to wykluczone. Do Wrocławia pojedziemy w tym samym składzie, w jakim jechaliśmy z Toruniem, jednak pamiętamy, że mamy w obwodzie Mateja (Ferjana dop.red.), który mocno pracuje i przygotowuje się do jazdy w Polsce; chciałby się pokazać i na pewno taką szansę dostanie - wyjaśnia.

Dla Dariusza Śledzia mecz z drużyną z Dolnego Śląska może zyskiwać miano sentymentalnego powrotu na "stare śmieci". Dlaczego? Bowiem przez wiele lat jeździł w barwach wrocławskiego klubu, zdobywając wiele cennych punktów, zaś później, u boku Marka Cieślaka, kształcił swoje trenerskie rzemiosło. Czy rzeczywiście w niedzielę pojawią się jakieś sentymenty? - Podchodzę do meczu zupełnie normalnie. Przed nami niezwykle ciężki pojedynek wyjazdowy, w którym chcemy powalczyć o zwycięstwo. Na pewno jest jakiś sentyment. Wiele lat spędziłem we Wrocławiu, mam tam masę znajomych, znam wszystkich ludzi pracujących w klubie, natomiast ja sam już nie wiem, gdzie mam moje serce, bo tutaj w Rzeszowie także spędziłem kawał czasu i jestem bardzo mocno związany z rzeszowskim klubem. Zrobię wszystko, żeby wygrać we Wrocławiu - zapowiada popularny "Rybka".

W ostatnim czasie dało się słyszeć głosy, mówiące, iż drużyna PGE Marmy byłaby o wiele bardziej groźniejsza, gdyby w składzie pojawił się właśnie szkoleniowiec zespołu znad Wisłoka. Kibice bowiem pamiętają, że na torze Stadionu Olimpijskiego, Śledź czuł się jak "ryba w wodzie", uśmiechając się przy takim zestawieniu słów. - Ja nie wiem czy się mam z tego cieszyć, czy się tym martwić. Na motocykl już raczej nie wsiądę, natomiast zarówno chłopaki, jak również ja postaramy się udowodnić, że powinno się bać naszej drużyny, również bez Dariusza Śledzia w składzie - stwierdza z uśmiechem na twarzy trener rzeszowian.

Źródło artykułu: