- Nie ma łatwych spotkań. Na pewno nie można lekceważyć Częstochowy. Mogę śmiało powiedzieć, że nie wygramy tego meczu do 32 punktów jak to miało miejsce na ich torze. Damy sobie radę, wygramy, tu nie ma dwóch zdań. Wierzę głęboko w nasze zwycięstwo, ale Włókniarz ma zawodników, którzy umieją jeździć na żużlu. Naszej drużynie idzie ostatnio bardzo dobrze, ale to nie znaczy, że można kogokolwiek lekceważyć - powiedział w rozmowie ze SportoweFakty.pl Marek Cieślak
Stelmet Falubaz Zielona Góra był przed sezonem uważany za głównego kandydata do wygrania rozgrywek. Dotychczas rozegrane spotkania potwierdzają potencjał podopiecznych Marka Cieślaka. Trener zielonogórzan podchodzi do tej kwestii ze sporym dystansem i wskazuje drużyny, które podobnie jak Falubaz można określić mianem "dream teamów". - Nie przejmujemy się tym, że jesteśmy wskazywani jako faworyt. Ja studzę wszelkie takie nastroje. Kilka drużyn jest bardzo mocnych. Miniona niedziela pokazała, że Gorzów pojechał bardzo dobrze. Właściwie to Stal rozniosła w pył Unię Leszno. Trzeba jednak pamiętać, że oni osiągnęli taki wynik dzięki zastępstwu zawodnika. Gdyby nie ZZ to Leszno bez dwóch zdań zrobiłoby te 40 punktów. Gorzowianie skorzystali na tym przepisie i jak wróci do składu Hans to będzie to inny zespół. Kolejną drużyną, która będzie się bardzo liczyła jest Toruń. Oni w pełnym składzie są piekielnie mocni. Mamy tam Holtę, Sullivana, Miedzińskiego i Holdera. Do tego dochodzi Michael Jepsen Jensen, którego obserwuję już od dwóch sezonów i jest to dla mnie wielka nadzieja duńskiego żużla. Pamiętajmy też o kontuzjowanym w tej chwili Emilu Pulczyńskim. Toruń jest kolejnym dream teamem.
Szkoleniowiec Falubazu przypomina, że wyniki z rundy zasadniczej nie będą miały decydującego wpływu na to kto sięgnie po mistrzowski tytuł. - Mistrzostwa Polski polegają u nas na tym, że liczy się sześć ostatnich spotkań. Można wygrać rundę zasadniczą, ale trzeba też mieć trochę szczęścia, żeby w play-off wszyscy zawodnicy byli w jednym kawałku i mieli dobrą formę właśnie wtedy, kiedy odbywają się decydujące mecze.
Marek Cieślak po raz kolejny podkreślił, że bardzo wysoko ocenia tegoroczną formę Piotra Protasiewicza. - Powiedziałem przed sezonem, że to będzie rok Protasiewicza to wszyscy się ze mnie śmiali. Mówiono, że chcę sobie u tego zawodnika punkty zrobić. To co wtedy stwierdziłem było związane z obserwacjami tego jak Piotr radzi sobie na pierwszych treningach. Gdybym w tym momencie miał oceniać polskich zawodników po kilku meczach ligowych i Złotym Kasku to Protasiewicz na pewno byłby w pierwszej trójce.
Marek Cieślak i Piotr Protasiewicz