Dariusz Śledź: Fajnie, że mogę rywalizować z Piotrkiem Baronem

Dariusz Śledź z Piotrem Baronem tworzyli trzon wrocławskiej "złotej drużyny", która w latach 1993-1995 stawała trzykrotnie z rzędu na najwyższym stopniu podium Drużynowych Mistrzostw Polski. W majowy weekend po raz kolejny spotkali się na torze. Tym razem po przeciwnej stronie barykady jako szkoleniowcy swoich zespołów. Wynik ich konfrontacji zakończył się podziałem punktów.

Początkowo to Dariusz Śledź był szykowany na trenera wrocławian. W 2008 roku został zakontraktowany w ówczesnym Atlasie jako kierownik drużyny. Miał on doskonalić swoje umiejętności przy Marku Cieślaku, a w przyszłości zastąpić Narodowego. Jednak w wyniku różnych perturbacji rok później postanowił odejść ze stolicy Dolnego Śląska i skorzystać z oferty Marty Półtorak. - Zawsze czuję sentyment, jak wracam do Wrocławia. Spędziłem tutaj kawał swojego życia. Mimo, że zdążyłem się już zadomowić w Rzeszowie, to można powiedzieć, że moje serce jest podzielone na pół - mówi popularny "Rybka".

Od początku bieżącego sezonu menedżerem Betardu Sparty Wrocław jest Piotr Baron. Dla Dariusza Śledzia niedzielna konfrontacja była pierwszą przeciwko swojemu dawnemu koledze z drużyny. - Fajnie, że mogę rywalizować z Piotrkiem. Zresztą z tego co widzę, to bardzo dobrze sobie radzi we Wrocławiu. Nie wiem jak on, ale ja się cieszę, że dane mi było zostać przy żużlu i robić to co lubię - twierdzi szkoleniowiec rzeszowian.

Samo spotkanie Betardu Sparty z Żurawiami było bardzo zacięte. Było to o tyle zaskakujące, że w wyniku kontuzji w składzie drużyny z Podkarpacia zabrakło Rafała Okoniewskiego. Mimo osłabienia rzeszowianie radzili sobie bardzo dobrze na wrocławskim owalu. To oni byli bliżsi zwycięstwa. W ostatnim biegu przez trzy kółka Jason Crump z Lee Richardsonem jechali po podwójne zwycięstwo. Jednak w wyniku błędów Brytyjczyk dał się ostatecznie wyprzedzić Maciejowi Janowskiemu oraz Tomaszowi Jędrzejakowi. Mecz skończył się rezultatem 45:45. - Biorąc pod uwagę fakt, że jechaliśmy bez jednego zawodnika to chyba i tak niezły wynik. Aczkolwiek zwycięstwo było bardzo blisko. Generalnie jeden punkt zdobyty na obcym stadionie można uznać za sukces - mówi były zawodnik drużyny ze stolicy Dolnego Śląska.

Już 8 maja PGE Marma Rzeszów zmierzy się w Częstochowie z miejscowym Włókniarzem. - Nie jesteśmy tam faworytem, ale na pewno będziemy walczyć zwycięstwo. Mamy dobrą drużynę i mogę zapewnić, że w każdym meczu będziemy jechać o jak najlepszy wynik. Mecz z Wrocławiem udowodnił nam, że na wyjazdach też można zdobywać punkty - zakończył Dariusz Śledź.

Źródło artykułu: