Mariusz Staszewski: Starty we Włoszech są dobrym treningiem

Mariusz Staszewski przez dwa tygodnie próbował znaleźć przyczyny swojej słabszej postawy w ostatnim meczu z Kolejarzem Rawag Rawicz. Teraz wierzy, że w meczu z Kaskadem Równe znów będzie skuteczny, a przerwy w startach w Polsce wykorzystuje na eskapady do egzotycznej jak na nasze warunki ligi włoskiej.

Ostrowskich kibiców w ostatnim czasie najbardziej niepokoiła forma Mariusza Staszewskiego. Kapitan Ostrovii zagubił gdzieś formę z poprzedniego sezonu, kiedy to był najrówniej i najsolidniej jeżdżącym zawodnikiem ostrowskiego klubu. Po piątkowym treningu "Stachu" był już spokojniejszy o swoją formę, a przede wszystkim sprzęt. - Mam nadzieję, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Podczas piątkowego treningu było już znacznie lepiej. Znalazłem już chyba przyczynę swoich słabszych występów w ostatnich tygodniach. Jak nie jedzie motocykl to i głowa nie funkcjonuje tak jak powinna i zaczynają się problemy. Jestem jednak optymistą. Wierzę, że w niedzielę będzie dobrze - zapewnia żużlowiec Ostrovii.

Przed drużyną Jana Grabowskiego trzeci ligowy mecz i nadzieje na trzecie w tym sezonie zwycięstwo. - Jak na razie lepiej pojechaliśmy na wyjeździe z zespołem teoretycznie silniejszym niż u siebie w derbowym meczu z Rawiczem. Mam jednak nadzieję, że w niedzielę z Kaskadem Równe nie będziemy już wystawiać naszych kibiców na próbę nerwów i wygramy przekonująco, choć oczywiście zdajemy sobie sprawę, że łatwo wcale nie będzie - dodaje Staszewski.

W polskiej drugiej lidze w tym sezonie jest zaledwie 14 spotkań. Drugoligowcy narzekają na brak jazdy i - tak jak Mariusz Staszewski - szukają okazji do ścigania się nawet we Włoszech. - Wiadomo, że warunki meczowe to zupełnie coś innego niż trening. Jazdy w Polsce w tym sezonie mamy bardzo mało. Nic więc dziwnego, że szukam okazji do startów chociażby we Włoszech. Trudno jednak mówić w przypadku ligi włoskiej o jakiejś systematyczności. Jest tam bodajże pięć meczów w sezonie, z czego wszystkie w niedzielę. Nie zawsze więc pasuje, by tam startować, ale jeszcze bodajże trzy razy w tym roku pojadę do Włoch - tłumaczy żużlowiec w Ostrowie.

Jakie wrażenie wyniósł Mariusz Staszewski z ligi włoskiej? - Tory we Włoszech to ciekawe "wynalazki". Lokalni zawodnicy są do nich dobrze dopasowani i naprawdę trzeba się napracować, by zdobywać punkty. Podobnie jest, kiedy jedzie się do ligi duńskiej. Miejscowi żużlowcy są świetnie wjeżdżeni w tamtejsze obiekty, a w dzisiejszych czasach minąć rywala na dystansie jest szalenie trudno, szczególnie kiedy się jeździ na twardych torach jak we Włoszech czy Danii. Mimo wszystko takie starty są świetnym treningiem, dlatego jeśli tylko jest okazja, staram się ją wykorzystywać - dodaje.

Najbardziej doświadczony żużlowiec Ostrovii postara się jeszcze zakontraktować występy w lidze szwedzkiej, by mieć zapewnione systematyczne starty. - Na razie mam tylko kontrakt w Veronie we Włoszech i w Holstebro w Danii. Jakby się udało jeszcze w maju podpisać kontrakt w Szwecji, byłoby idealnie, bo naprawdę w Polsce brakuje jazdy - kończy Mariusz Staszewski.

Źródło artykułu: