Marcel Szymko: Dało się jechać i walczyć

W niedzielę Lotos Wybrzeże Gdańsk rozgromił Lechmę Poznań 69:16. W meczu wystąpił Marcel Szymko, który potrafił trzykrotnie dojechać bez problemów do mety i pokazał, że ma szansę powalczyć o miejsce w składzie gdańskiego klubu.

Marcel Szymko mecz z Lechmą Poznań odjechał też po to, aby uczcić pamięć zmarłego kolegi. Nie może być więc zadowolony z tego, jak potoczyło się to spotkanie. - Bardzo mi przykro, że rywale się tak zachowali. Jechałem mecz też aby uczcić pamięć mojego kolegi, który zmarł w tragicznym wypadku w zeszłym tygodniu - przyznał młodszy z braci Szymko, który opowiedział też o trzech odsłonach biegu młodzieżowego. - Jeśli chodzi o moją jazdę, to pierwsza odsłona mojego pierwszego wyścigu była dobra w moim wykonaniu. Bieg został przerwany, gdy zaczynałem czwarte okrążenie. Później znów został przerwany i trzy biegi pod rząd kosztują trochę zdrowia, dlatego ostatnia wersja nie była zbyt widowiskowa w moim wykonaniu, bo chodziło o to, aby dojechać na drugim miejscu za Darcym, bo nie było mowy o żadnym ściganiu się - dodał Szymko w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Wychowanek Wybrzeża Gdańsk zastanawiał się też nad słusznością protestu zespołu gości, gdyż mając świadomość swoich umiejętności, nie miał problemów z pewnym przejechaniem biegów. - Nie wiem jak to możliwe, że ja potrafiłem jechać płynnie w każdym biegu, po swoim proteście żużlowcy z Poznania potrafili jechać i cała drużyna Wybrzeża nie zanotowała choćby jednego upadku - zastanawia się Marcel Szymko. - W drugim moim wyścigu próbowałem dogonić Miśkowiaka - może nie wyglądało to najlepiej, ale jakoś dało się jechać i walczyć, aby wynieść się na drugie miejsce. Może jednak nie mnie komentować postawę rywali - przyznał.

Syn trenera Stokłosa Polonii Piła sam na torze niedzielnych rywali czerwono-biało-niebieskich jeszcze nigdy nie jeździł, jednak widział jak wygląda miejscowy tor. - Oglądałem kiedyś zawody w Poznaniu, bo byłem tam z drużyną - poinformował. - Jedzie się tam zupełnie inaczej, bo nie trzeba tam mocno centrować motocykla i łatwiej się jedzie nawet jak nawierzchnia jest ciężka. Trzeba jednak pamiętać, że w meczu u siebie atutem gospodarzy musi być ich tor - skomentował zawodnik.

Czy więc tor w Gdańsku nadawał się do jazdy? - Każdy widział, że tor nadaje się do jazdy. Może w pierwszej części mógł być niebezpieczny dla kogoś, kto jeszcze nie jechał na takim torze, ale nie można powiedzieć, że się nie dało jechać - powiedział wprost Marcel Szymko, po czym dodał: - Sędzia dopuścił tor do jazdy i jest to jego niepodważalna decyzja. Zawody miały się odbyć i się odbyły - zakończył żużlowiec z Gdańska.

Komentarze (0)