Lechma Poznań wnioskuje o walkower!

Władze Lechmy Poznań wysłali do Głównej Komisji Sportu Żużlowego pismo, w którym domagają się weryfikacji wyniku niedzielnego meczu z Wybrzeżem Gdańsk i orzeczenia walkowera dla poznańskiej drużyny.

Przypomnijmy, że spotkanie w Gdańsku zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 69:16, a poznaniacy w proteście przeciwko złemu - ich zdaniem - przygotowaniu toru zbojkotowali kilka wyścigów. Po zawodach nie podpisali protokołu i zapowiedzieli, że sprawy nie zostawią. I słowa dotrzymali.

- Wysłaliśmy pismo do Głównej Komisji Sportu Żużlowego, w którym domagamy się weryfikacji wyniku meczu na walkower dla nas - wyjaśnia Maciej Fajfer, wiceprezes klubu.

Poznaniacy powołują się na art. 331 pkt. 18 lit. c1, który mówi, że jeśli sędzia zawodów uzna, że tor jest nieregulaminowy i w ciągu godziny po godzinie rozpoczęcia meczu nie zostanie dostosowany do wymogów to karą dla gospodarzy jest:

"walkower dla drużyny przyjezdnej ogłoszony niezwłocznie przez sędziego, zawieszenie licencji toru na 4 tygodnie od daty odwołanych zawodów (ponowne wydanie licencji musi poprzedzić inspekcja i weryfikacja toru), zawieszenie licencji kierownika zawodów, kara pieniężna do 75000 zł oraz odszkodowanie w wymiarze określonym w przepisach dotyczących walkowera zawartych w regulaminie rozgrywek ligowych na dany rok."

Sytuacja opisana w regulaminie nie miała miejsca, bowiem mecz rozpoczął się punktualnie, jednak zdaniem poznańskich działaczy przepis ten ma zastosowanie również w przypadku niedzielnego spotkania. - Po pierwszych dwóch biegach przerwa na równanie trwała 15 minut, po kolejnych dwóch wyścigach już 25 min. Kolejne były po biegach nr 6. i 7., gdy sędzia zszedł nawet do parkingu na naradę z kapitanami, trenerami i kierownikami. W tym czasie trwały prace na torze, które trwały przynajmniej pół godziny. Kolejna przerwa była po biegu nr 10. i dopiero wtedy tor w miarę nadawał się do jazdy - wylicza Fajfer. - Gdyby zsumować wszystkie przerwy, to wyszło grubo ponad godzinę. Gdyby te prace zostały przez sędziego zarządzone przed meczem, to gospodarze raczej nie zmieściliby się w 60 minut. A wtedy właśnie zastosowanie ma artykuł, na który się powołujemy - wyjaśnia.

Poznaniacy są bardzo zdeterminowani w tej sytuacji i o swoje racje zamierzają walczyć do skutku. - Teraz będzie rozstrzygać GKSŻ, a jeśli nie uzna naszych racji, będziemy odwoływać się do Trybunału przy Polskim Związku Motorowym - zapowiedział wiceprezes klubu.

Komentarze (0)