Zawodnicy Stokłosa Polonii Piła o nowych tłumikach

Pilscy żużlowcy mają za sobą pierwszy trening na nowych tłumikach. Poprosiliśmy ich o ocenę nowych wydechów i wszyscy wypowiadają się o nich bardzo ostrożnie. Krytykują jednak moment podjęcia i ogłoszenia decyzji przez GKSŻ. Problemem jest krótki czas na zakup i zapoznanie się ze specyfikacją motocykla po zmianach.

Od piątkowego przedpołudnia pilscy żużlowcy starają się dopasować swój sprzęt do nowych tłumików. Zawodnicy Stokłosa Polonii trenują na wymagającym, przyczepnym torze z użyciem kilku modeli tzw. nowych tłumików. W parku maszyn wszyscy starają się wspólnymi siłami regulować sprzęt tak, aby jazda na nim przypominała tę, do której przez ostatnie lata przywykli. Zawodnicy bardzo ostrożnie wypowiadają się na temat nowego sprzętu i wydaje się, że przynajmniej w małym stopniu zmienili zdanie o nowych wydechach na lepsze.

Cyprian Szymko: Decyzja o zmianie tłumików była kwestią czasu, ale nie ukrywam, że i tak nas zaskoczyła, bo nikt się nie spodziewał, że dojdzie do tego w trakcie sezonu. Jest to dla mnie dziwne, bo jak mieliśmy jechać na nowych, to dlaczego nie od początku sezonu, ale od połowy? Teraz tego nie zmienimy. Podczas jazdy samemu nie jest źle. Mam za sobą dwa treningi na bardzo wymagającym, przyczepnym torze. Wcześniej jeździłem na Kingu i jechało mi się bardzo dobrze. Byłem w szoku, myślałem, że będzie ciężko. Przede wszystkim motocykl dobrze zachowuje się na starcie. Nie jest taki elastyczny jak wcześniej, ale jedzie się łatwiej. Nie wiem jednak jak to będzie wyglądało w wyścigu, w warunkach typowych dla żużla - ktoś mi zajedzie, dostanę szprycą, będę musiał wymanewrować gazem itp. Nie wiem na ile wtedy ten motocykl będzie zwrotny. Właśnie dlatego mam za sobą pierwsze upadki, bo staram się jechać śmiesznymi torami, żeby poznać możliwości tego silnika przy nowym wydechu. Jedyne co pozostaje zawodnikom, to wbić sobie do głowy, że jedzie się normalnie.

Marcin Wawrzyniak: Przede wszystkim decyzja zapadła nagle. Od początku tygodnia wiemy, że będziemy musieli jechać na nowych tłumikach i jestem zaskoczony, że wprowadzono to akurat w takim momencie. Niestety trzeba się dostosować i zacząć dopasowywać do tego sprzęt. Oczywiście na torze czuć różnice w porównaniu z jazdą na starych tłumikach. Motocykl ma mniej mocy. Ciągle szukam więcej gazu w manetce, a ta jest całkowicie odkręcona, więc trzeba się przyzwyczaić. Jazda na nowych tłumikach może być niebezpieczna, bo trzeba cały czas trzymać gaz, a gdy w środku łuku lekko się odpuści, to można łatwo upaść na tor i doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji. Trzeba bardzo uważać.

Piotr Rembas: Nowe tłumiki zostały wprowadzone za szybko. Można było poczekać do końca sezonu, albo nawet rundy rewanżowej, a nie tak z dnia na dzień. Teraz dopasowujemy sprzęt. Jak pierwszy raz wyjechałem, świeżo po opadach, to nie ma co ukrywać, że jechało się ciężko, ale z czasem... Zresztą teraz można tylko gdybać. Czy dobrze, czy źle i tak tego nikt nie cofnie. Ja osobiście wolałem stare tłumiki, ale wyjdzie w praniu co te tłumiki robią. Może nie ma wielkiej różnicy w jeździe, ale mam za sobą dopiero pierwszy trening i więcej będę wiedział po startach spod taśmy, w różnych warunkach. W każdym razie nie ma wielkiej tragedii i zobaczymy jak to będzie później wyglądać.

Paweł Staszek: Co ja tu mogę oceniać? Wychodzi na to, że zawodnicy są ostatnim ogniwem w tej sprawie. Fakt jest taki, że są wprowadzone, ale nie można ich na obecną chwilę kupić. Testuję obecnie model Prodrive i o innych nie mogę nic powiedzieć. Trudno powiedzieć cokolwiek po pierwszych kółkach. Do tego trzeba minimum kilku meczów, aby zobaczyć jak to rzeczywiście się prezentuje. Nie mogę też powiedzieć, czy są bezpieczne, bo na równym torze dobrze się jeździ na każdym sprzęcie. Zadowolony z ich wprowadzenia oczywiście nie jestem, bo w drugiej lidze z pieniędzmi najlepiej nie jest, a trochę trzeba na to przeznaczyć.

Komentarze (0)