Dariusz Momot: Jak nie wiadomo o co chodzi...
Czwarta porażka z rzędu mocno skomplikowała ambitne plany Rekinów. Do tego w meczu przeciwko GTŻ Grudziądz nie wystąpili Schlein i Monberg, którzy wcześniej odmówili przyjazdu na trening. Przez to wszystko wzrosła ranga dwumeczu ze Startem Gniezno.
Mateusz Klejborowski
- Goście wygrali, bo pojechali równo. U nas zabrakło punktów Daniela Pytela, Romana Chromika, ale przede wszystkim Sławka Drabika i Andrieja Karpowa. Na dobrym poziomie pojechali tylko Antonio Lindbaeck i młodzieżowcy, którzy w sumie zdobyli odpowiednio, 15 i 12 punktów. Mieliśmy za dużo dziur w składzie, żeby myśleć o zwycięstwie - ocenia Dariusz Momot, który w klubie z Rybnika pełni funkcję dyrektora sportowego.
Pewnym usprawiedliwieniem słabego występu Andrieja Karpowa jest dopiero co zaleczona kontuzja. - Na pewno tak, ale wynika to z faktu, że Andriej (Karpow) za drużynę na torze oddałby wszystko, jednak czasami ponosi go ułańska fantazja. On sam uważa, że wszystko jest OK, a tak niestety nie jest. Po piątkowym treningu rozmawialiśmy z nim. Twierdził, że jest przygotowany. Do tego przeszedł niezbędne badania, które wykluczyły jakieś komplikacje po kontuzji.
- Jest nam przykro, bo robimy wszystko, żeby było dobrze, a niestety na razie tak nie jest. Poza tym jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. I tak jest w naszym przypadku. Przed wyborami były różne zapowiedzi, obietnice, które tylko cześciowo zostały spełnione. Przez to w budżecie powstała dziura, której nie potrafimy wypełnić. Jest to niepokojące, bowiem nie pozostaje bez wpływu na wyniki. Gdybyśmy mieli do dyspozycji wszystkie obiecane pieniądze, to z pewnością udałoby nam się zachować finansową płynność. Niestety, tak nie jest. Czekamy na realizację obietnic. Podczas kampanii zawodnicy spotykali się z obecnym prezydentem miasta, który sam przekonywał ich do jazdy w Rybniku gwarantując większe zaangażowanie magistratu w finansowanie tak zasłużonego na żużlowej mapie klubu. Bo nazwa KS ROW Rybnik zobowiązuje nas wszystkich do czegoś węcej. Chciałbym zdementować pogłoski, że koszty związane z Antonio Lindbaeckiem sa pokrywane przez Urzad Miasta Rybnika lub spółki miejskie. To wszystko nam nie pomaga - twierdzi Momot.
Dyrektor sportowy Rekinów jest ponadto rozczarowany błędami zawodników w trakcie meczu: - Bardzo mnie martwi, że rywale byli od nas szybsi w połowie spotkania. Razem z trenerem Pawliczkiem uczulaliśmy zawodników, żeby reagowali zmiany na torze. Tymczasem prawidłowo tor czytali tylko Antonio Lindbaeck i młodzieżowcy (Kamil Fleger i Aleksandr Łoktajew). Reszta stanęła. Usprawiedliwić można Romana Chromika, który w pierwszym biegu stracił swój najlepszy silnik, a drugi nie był odpowiednio szybki. Podkreślam, że najbardziej zawiedli nas doświadczeni zawodnicy: Sławek Drabik i Andriej Karpow.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>