Roman Chromik: Jestem pierwszą ofiarą nowych tłumików
Wychowanek rybnickiego klubu po kilku latach przerwy powrócił do ścigania się z Rekinem na plastronie. Powrót do swojego macierzystego klubu nie wypadł jednak dla Romana Chromika dobrze, bowiem sam stracił silnik, a jego drużyna przegrała mecz. Pierwszy występ po powrocie nie był udany, ale sam zawodnik w pełni wierzy w lepszą przyszłość.
Krzysztof Kaczmarczyk
Dla 30-letniego wychowanka RKM Rybnik mecz z GTŻ Grudziądz był kolejnym powrotem do macierzystego klubu, w którym ostatni raz wystąpił w roku 2008. Roman Chromik na swój ponowny debiut przed rybnicką publicznością musiał czekać aż do szóstej kolejki, bowiem dopiero wtedy wyleczył kontuzję złamanego obojczyka. W niedzielę wrócił jednak do ścigania, ale występu nie może zaliczyć do udanych.
- Zawsze mogło być lepiej, ponieważ punktów niestety nie było za dużo. Mogło być dużo lepiej. Pech sięgnął mnie już na samym początku zawodów, bo można chyba śmiało powiedzieć, że jestem pierwszą ofiarą nowych tłumików - ocenia niedzielny występ Chromik. Już w pierwszym biegu zawodnik Rekinów zatarł silnik. Przyczyn takiego stanu rzeczy zawodnik szukał w nowych tłumikach. - Silnik najechane miał tyle, co nic i po prostu się zatarł. Takie rzeczy same od siebie się nie zdarzają. Na starym tłumiku nic się z nim nie działo. Podczas meczu zdołałem objechać dwa okrążenia i silnik zaczął hamować, a po chwili przestał jechać.
4 punkty i bonus to być może niezbyt okazały wynik, ale zawodnik nie ma zamiaru zwalać czegoś na swoją kontuzję. - Po urazie nie ma już praktycznie śladu - przekonuje Chromik. Zawodnik przyznaje, że o punkty na pierwszoligowych torach jest po prostu bardzo trudno, gdyż jej poziom jest wysoki i wyrównany. - Pierwsza liga jest bardzo wyrównana. Tutaj nie ma słabego zespołu. Nie można nikogo zlekceważyć i z każdym trzeba jechać na maksa. W niedzielę po raz kolejny goście okazali się od nas lepsi - dodał.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>