Roman Chromik: Jestem pierwszą ofiarą nowych tłumików

Wychowanek rybnickiego klubu po kilku latach przerwy powrócił do ścigania się z Rekinem na plastronie. Powrót do swojego macierzystego klubu nie wypadł jednak dla Romana Chromika dobrze, bowiem sam stracił silnik, a jego drużyna przegrała mecz. Pierwszy występ po powrocie nie był udany, ale sam zawodnik w pełni wierzy w lepszą przyszłość.

Dla 30-letniego wychowanka RKM Rybnik mecz z GTŻ Grudziądz był kolejnym powrotem do macierzystego klubu, w którym ostatni raz wystąpił w roku 2008. Roman Chromik na swój ponowny debiut przed rybnicką publicznością musiał czekać aż do szóstej kolejki, bowiem dopiero wtedy wyleczył kontuzję złamanego obojczyka. W niedzielę wrócił jednak do ścigania, ale występu nie może zaliczyć do udanych.

- Zawsze mogło być lepiej, ponieważ punktów niestety nie było za dużo. Mogło być dużo lepiej. Pech sięgnął mnie już na samym początku zawodów, bo można chyba śmiało powiedzieć, że jestem pierwszą ofiarą nowych tłumików - ocenia niedzielny występ Chromik. Już w pierwszym biegu zawodnik Rekinów zatarł silnik. Przyczyn takiego stanu rzeczy zawodnik szukał w nowych tłumikach. - Silnik najechane miał tyle, co nic i po prostu się zatarł. Takie rzeczy same od siebie się nie zdarzają. Na starym tłumiku nic się z nim nie działo. Podczas meczu zdołałem objechać dwa okrążenia i silnik zaczął hamować, a po chwili przestał jechać.

4 punkty i bonus to być może niezbyt okazały wynik, ale zawodnik nie ma zamiaru zwalać czegoś na swoją kontuzję. - Po urazie nie ma już praktycznie śladu - przekonuje Chromik. Zawodnik przyznaje, że o punkty na pierwszoligowych torach jest po prostu bardzo trudno, gdyż jej poziom jest wysoki i wyrównany. - Pierwsza liga jest bardzo wyrównana. Tutaj nie ma słabego zespołu. Nie można nikogo zlekceważyć i z każdym trzeba jechać na maksa. W niedzielę po raz kolejny goście okazali się od nas lepsi - dodał.

Roman Chromik gotowy do startu w swoim pierwszym biegu po powrocie do rybnickiego zespołu

W sześciu dotychczasowych meczach sezonu 2011 rybnickie Rekiny zdołały wygrać tylko raz, kiedy to na inaugurację przed własną publicznością pokonali kandydatów do awansu, zawodników bydgoskiej Polonii. Więcej powodów do radości jednak nie było, a sytuacja wygląda mało interesująco.

- Musimy wygrać jakiś mecz. Musimy walczyć na wyjazdach, żeby urwać jakiś punkt, bo już dwa mecze na własnym torze przegraliśmy. Bez dwóch zdań na wyjazdach też trzeba jechać i szukać wygranych - komentuje Chromik.

Czy zawodnik będzie miał dane wspomóc Rekiny w kolejnych meczach? Dyrektor sportowy Dariusz Momot przekonuje bowiem, że już w kolejnym meczu być może w składzie ROW-u pojawią się Rory Schlein oraz Jesper B. Monberg. Wtedy dla wychowanka rybnickiego klubu może zabraknąć miejsca. Dodatkowo rybniczanin stracił swój najlepszy silnik. Czy zatem pojawi się w składzie na mecz w Gnieźnie?

- Trudno powiedzieć. Jeden silnik padł i nie wiem czy zdołam go zrobić do następnych zawodów. Robię wszystko, żeby być w stu procentach gotowym do jazdy, bo z jednym silnikiem trudno jechać zawody. Chcę dopiąć wszystko na ostatni guzik, żeby móc rywalizować - dodał na koniec Chromik.

Komentarze (0)