"Puk" rozpoczął zawody od mocnego uderzenia, zostawiając w pokonanym polu Adriana Miedzińskiego. Kolejne biegi z udziałem Duńczyka również cieszyły oko, choć jak sam Iversen przyznał, miał w nich ogromne szanse na większe zdobycze punktowe. Na minus można zapisać jedynie ostatni bieg zawodnika gorzowskiej ekipy, w którym dojechał on do mety bez zdobyczy punktowej. - Mój ostatni bieg był krótko mówiąc słaby - skwitował "Puk". - Na torze miałem wiele sytuacji, w których walczyłem i w niektórych biegach blisko mi było do wyższych zdobyczy punktowych. Siedem punktów z bonusem... nie mogę powiedzieć, że jest to zły wynik, ale nie jest też wcale najlepszy. Przed spotkaniem pojawiło się wiele nerwowości, bo w tygodniu poprzedzającym mecz doznałem kontuzji. To nie jest najlepsza sytuacja gdy się w niej jest. Występ nie był jednak najgorszy, a w dodatku nasza drużyna wygrała, więc wszystko jest w porządku - powiedział.
Mimo wszystko Iversenowi kontuzja barku nie przeszkadzała w skutecznej jeździe. - Mój bark cały czas jest trochę sztywny, ale dopóki nie czuję się źle na torze, wszystko jest w porządku. Wydaje mi się, że przy tej kontuzji to najważniejsza aktualnie rzecz - zauważył Duńczyk.
Iversenowi nie dokucza już odniesiona przed blisko tygodniem kontuzja barku
Mecz Caelum Stali Gorzów z Unibaxem Toruń był pierwszym na Stadionie im. Edwarda Jancarza, podczas którego żużlowcy korzystali z nowych tłumików. Przedtem zawodnicy testowali nowe tłumiki jedynie podczas próbnych okrążeń. - Byłem troszeczkę zdezorientowany tym, jak motocykle zadziałają z nowymi tłumikami na tym torze. Szczerze zupełnie nie wiedziałem, w którą stronę pójść. Na treningu było w miarę okej, ale gdy spróbowaliśmy zrobić jakieś zmiany, byliśmy nieco bezradni. Myślę jednak, że wszyscy zawodnicy mieli tego typu problemy. Widziałem, że Gollob na początku zawodów nie mógł sobie z tym poradzić - skomentował Iversen.
- Mam nadzieję, że uda nam się to rozpracować i z zawodów na zawody będziemy mieli tego typu problemów dużo mniej - dodał na zakończenie.