Robert Miśkowiak wie, że w meczu z Polonią Bydgoszcz mógł zdobyć więcej punktów. W rozmowie z naszym portalem żużlowiec Lechmy Poznań przyznał jednak, że spodziewał się trochę innego toru. - Mój występ nie był ani bardzo dobry, ani bardzo zły. Jednak liczy się wynik drużyny, a my przegraliśmy ten mecz bardzo wysoko. Powiem szczerze, tym razem niedobrze mi się jechało w Bydgoszczy. Chyba pierwszy raz, od kiedy jeżdżę na żużlu, widziałem taki tor. Zawsze było tutaj twardo i równo. Zmieniałem motocykle i szukałem optymalnych ustawień. Szkoda, że tak wyszło. Oczywiście nawierzchnia była równa dla wszystkich, ale nam, przyjezdnym jechało się bardzo niewygodnie, szczególnie na tych nowych tłumikach. Zawodnikom z Bydgoszczy lepiej się jeździ na swoim torze. Mają ten owal opanowany, mają wiedzę na jego temat. Ja w żaden sposób nie chcę się tym tłumaczyć, po prostu stwierdzam fakty i wiem to z własnego doświadczenia - mówi Miśkowiak.
Wychowanek Polonii Piła podtrzymuje swoją negatywną opinię na temat nowych tłumików. - Teraz widać, ile te tłumiki są na prawdę warte na takich przyczepnych nawierzchniach. Nie było prawie w ogóle walki. Ten, kto wygrał start i jechał poprawnie, przywoził punkty. Natomiast po przegranym starcie nie można było praktycznie nic zrobić. Te tłumiki w takich warunkach nie sprawdzają się i po prostu zabijają sport. Gdybyśmy jeździli na starych tłumikach, pewnie byłoby trochę więcej walki. Podczas jazdy prawie w ogóle nie słyszeliśmy motocykli. Dodatkowo jadąc na nowym tłumiku na tak przyczepnym torze, kiedy zawodnik wpadnie w jakąś koleinę, to motocykl natychmiast wytraca moc i strasznie szarpie. To jest niebezpieczne i niewygodne dla zawodników. Dlatego należy cieszyć się z tego, że każdy szczęśliwe dojechał do końca tych zawodów. - podsumowuje Miśkowiak.