Zbigniew Fiałkowski: Nie mieliśmy żadnych sygnałów od Lindbaecka!

Cała żużlowa Polska jest wstrząśnięta wypowiedziami Antonio Lindbaecka na temat zachowań, jakie miały miejsce w stosunku do jego osoby po meczu Grudziądzu. Swoje stanowisko w tym zakresie specjalnie dla SportoweFakty.pl przedstawił również prezes GTŻ Grudziądz - Zbigniew Fiałkowski.

- Nie mieliśmy żadnego zgłoszenia od Lindbaecka, ani żadnej osoby z jego otoczenia o zajściach, które rzekomo miały miejsce w naszym parkingu. Nie widzę powodów, aby ochrona nie miała interweniować w sytuacji, gdyby doszło do takich zachowań o jakich mówi Szwed - powiedział dla SportoweFakty.pl prezes GTŻ Grudziądz Zbigniew Fiałkowski.

Przypomnijmy, że zawodnikowi RKM Rybnik przed spotkaniem skradziono również kevlar. Fiałkowski twierdzi jednak, że zarówno Lindbaeck jak i jego mechanicy zachowywali się nieodpowiedzialnie. - Na stadionie pojawiłem się około godziny 12.00. Już wtedy zwracałem na to uwagę, że bus Lindbaecka stoi otwarty, wyłożone są telefony komórkowe i nikt tego nie pilnuje. Mechanicy w tym czasie wymieniali silniki przy motorze Lindbaecka. Jak powiedział mi wiceprezes klubu, on również zwracał na to uwagę. Niestety nie posłuchano nas i w konsekwencji dostaliśmy zgłoszenie o kradzieży. Zostało to wyjaśnione w ten sposób, że na dobrą sprawę nie możemy stwierdzić, że ten kevlar faktycznie tam się znajdował. To troszeczkę tak, jakbym zostawił otwarte drzwi od domu a potem miał pretensje do policji, że zostałem okradziony - dodał Zbigniew Fiałkowski.

Prezes GTŻ Grudziądz uważa, że niesprawiedliwe jest oskarżanie klubu, o bezczynność w stosunku do zajść jakie miały miejsce w parkingu. - Jeszcze raz podkreślam, że nie otrzymaliśmy w tej sprawie żadnego zgłoszenia! Po spotkaniu, siedzieliśmy w klubie do godziny 22. Do tej pory, nikt z drużyny rybnickiej nie dał nam żadnego sygnału o zajściach, jakie opisują media. Czy to nie jest zastanawiające? Dodatkowo muszę powiedzieć, że osobiście widziałem, kiedy bus Lindbaecka po meczu wjeżdżał do parkingu i chowano motory. Nie było wokół niego żadnych kibiców. Może kilka osób w wieku 8-10 lat, ale nie zachowywały się na pewno w sposób, który opisują media. Nikt nie pisze również o tym, że Lindbaeck prowokował kibiców swoim zachowaniem. Po jednym z wyścigów oraz podczas wyjazdu z parkingu, pokazywał kibicom wyciągnięty środkowy palec. Wszyscy wiemy co ten gest oznacza - odrzucił zarzuty mediów prezes GTŻ.

Fiałkowski jest zdruzgotany porażką z RKM Rybnik, jednak jak twierdzi, jego drużyna nie składa broni i nadal będzie walczyła o wejście do pierwszej czwórki rozgrywek. - Przyznam szczerze, że liczyliśmy nie tylko na zwycięstwo w tym spotkaniu, ale również na punkt bonusowy. Porażka jest dla mnie szokiem i znacznie pokrzyżowała nam plany. Oczywiście można gdybać co byłoby, gdyby pojechał Dawid Howe. Liczyliśmy, że zawodnicy, na których postawiliśmy spokojnie poradzą sobie w tym spotkaniu. Niestety stało się inaczej i punktów będziemy musieli szukać w innych spotkaniach. Decydujące będzie dla nas spotkanie w Poznaniu - zakończył prezes GTŻ.

Źródło artykułu: