Skrzydlewska dla SportoweFakty.pl: Sprawą zajmie się sąd administracyjny

Europosłanka i prezes honorowa Orła Łódź - Joanna Skrzydlewska nie jest usatysfakcjonowana odpowiedzią przewodniczącego GKSŻ na jej zapytanie w sprawie wprowadzenia nowych tłumików. Zapowiada skierowanie sprawy do sądu administracyjnego.

Przypomnijmy, że po wprowadzeniu przez Główną Komisję Sportu Żużlowego nowych tłumików, europosłanka Joanna Skrzydlewska wystąpiła z zapytaniem do GKSŻ i PZMot o podstawę prawną takiej decyzji. O sprawie pisaliśmy TUTAJ. W minionym tygodniu opublikowaliśmy odpowiedź przewodniczącego Piotra Szymańskiego. Całość pisma dostępna jest TUTAJ. Skrzydlewska nie jest jednak usatysfakcjonowana odpowiedzią przewodniczącego GKSŻ i zapowiada skierowanie sprawy do sądu. - Konsultowałam sprawę z moimi prawnikami, którzy zajmują się prawem sportowym. Skierujemy sprawę do sądu administracyjnego, aby wydał wyrok. Nie chodzi o samą zasadę wprowadzenia nowych tłumików, ale o sposób, w jaki to zrobiono. Chcę odpowiedzi na pytanie, czy w tym konkretnym momencie GKSŻ mogła wprowadzić obowiązek używania nowych tłumików. Niech sąd rozstrzygnie, kto ma rację, bo ja ciągle stoję na stanowisku, że odpowiedź pana przewodniczącego w żaden sposób nie odpowiedziała na moje zarzuty. W pewnych momentach przewodniczący sam sobie zaprzecza. Myślę, że sąd jest właściwym organem, który rozstrzygnie, kto ma rację w tym sporze - powiedziała dla SportoweFakty.pl Joanna Skrzydlewska.

Europosłanka i prezes honorowa Orła Łódź kierowała również stosowne zapytanie na ręce podsekretarza stanu w Ministerstwie Sportu. Treść pisma dostępna jest TUTAJ. Kiedy można spodziewać się odpowiedzi na to pismo? - Nie otrzymałam jeszcze odpowiedzi na to pismo, ale ma to nastąpić w tym tygodniu - wyjaśniła Skrzydlewska.

Europosłanka zdradziła również, jaki ma główny cel w przypadku gdyby okazało się, że miała rację w sporze z GKSŻ. - Ze swojej strony chciałabym bardzo, aby Główna Komisja Sportu Żużlowego przeprosiła działaczy, kluby sportowe, kibiców i mnie, jeżeli okaże się, że miałam rację. Myślę, że to dotknie ich najbardziej. Będzie jednocześnie nauczką, jak należy działać w przyszłości. Ciągle stoję na stanowisku, że w danym momencie nie mieli prawa wprowadzać takich zmian i FIM nie miał nic do tego, bo nie mógł wymusić wprowadzenia takiej zmiany. Trudno będzie domagać się weryfikacji wyników spotkań rozegranych na nowych tłumikach. To wiązałoby się z kosztami i powstaje pytanie, kto miałby to pokryć, bo GKSŻ do dzisiaj zalega mi pieniądze, które dawno temu powinna była oddać. Tłumaczy się tym, że ich nie ma. Więc będę musiała wysłać kolejne wezwanie do zapłaty, bo przecież nie naślę na nich komornika.

- Powstaje pytanie, czy ta struktura, w której działa GKSŻ nie jest mylna. Być może warto stworzyć osobną federację czy związek, który będzie zajmował się tylko tym sportem. Skoro PZM traktuje żużel jako przysłowiowe piąte koło u wozu, GKSŻ mówi, że nie ma żadnych środków i budżetu, to jest to dziwne i śmieszne. Nie ma żadnego majątku, który można im zająć. Nie muszę mieć tego wyroku egzekwowanego z dnia na dzień. Te pieniądze nie są mi również potrzebne ze względów materialnych. Chodzi o udowodnienie, że miałam rację. Jeżeli do końca rundy nie otrzymam tych pieniędzy, to będę musiała sprawę oddać do komornika. Nie wiem czyj majątek wówczas on zajmie. Jestem zawiedziona, bo spodziewałam się bardziej merytorycznej odpowiedzi. Nie udowodniono mi, że nie miałam racji i powinnam przeprosić, bo ja umiem przepraszać. Lubię, kiedy ludzie działają sprawiedliwie, uczciwie i profesjonalnie, a tutaj mam wrażenie, że żadna z tych form nie została zachowana - zakończyła Joanna Skrzydlewska.

Komentarze (0)