Marek Cieślak: Nie robiłbym wielkich nadziei co do powrotu Zengoty

- Był to prawdziwy żużel. Szkoda, ze zawody rozstrzygnęły się w ostatnim biegu. Cały pojedynek prowadziliśmy, tym bardziej szkoda tej straty - powiedział po niedzielnym spotkaniu z Unią Leszno trener Falubazu, Marek Cieślak.

- Ostatni bieg niestety nasi zawodnicy przegrali, zostali na starcie i bieg zakończył się wynikiem 1:5. Tym samym przegraliśmy ten pojedynek. Zdobyliśmy bonus zamiast 5 punktów. Jednak przecież jeszcze liga się nie skończyła - podsumował trener.

Który zawodnik zdaniem szkoleniowca zasłużył na słowa pochwały, a z którego trener nie jest zadowolony? - Piotr Protasiewicz jechał dobrze w tym spotkaniu. Greg Hancock również robił co mógł. Juniorzy także pojechali w miarę swoich możliwości, bo w sumie zrobili 9 punktów. Myślałem, że Patryk w XIII biegu zrobi powtórkę ze startu wcześniejszego. Zabrakło punktów oczywiście Jonasa Davidssona, właściwie nic w tym spotkaniu nie zrobił. Andreas, mimo bólu ręki, również starał się pojechać na swym poziomie. Tak to wygląda z mojego punktu widzenia. Nikt nie podszedł pewnie do tego spotkania. Wszystkie zawody po Grand Prix są takie zupełnie inne. Zawodnicy są niewyspani, nieprzygotowani, wszystko idzie z marszu - skomentował.

Trener Marek Cieślak w rozmowie z kapitanem Falubazu, Piotrem Protasiewiczem

Podopiecznym Marka Cieślaka do zwycięstwa z pewnością zabrakło punktów Jonasa Davidssona. - Jeśli chodzi o Jonasa, to cóż mogę powiedzieć. Każdy z nas widział co wyczyniał na torze. On jedzie tak, że płakać się chce.

Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu Grzegorz Zengota rozpocznie treningi na torze. Jeśli wszystko będzie szło po jego myśli, z początkiem lipca chciałby zacząć rywalizować w zawodach. Co na ten temat powiedział trener? - Nie robiłbym wielkich nadziei co do powrotu Zengoty. To musi iść powoli. On nie jeździł przez okres zimowy, teraz ma dużo do nadrobienia. Nie można zaryzykować, żeby za wcześnie go wstawić do składu - zakończył trener.

Komentarze (0)