Przed spotkaniem większość fachowców spodziewała się wyrównanego widowiska. Niestety dla fanów wrocławskiej drużyny gospodarze nie stawili większego oporu. - Każdy kto oglądał mecz, widział co się działo. Niestety mieliśmy wiele różnorakich problemów. Takie spotkanie chyba musiało nam się przydarzyć. Zazwyczaj każdy z nas punktował fenomenalnie tutaj, na tym torze. Dzisiaj zdarzyło się tak, że przyjeżdżaliśmy głównie na końcu stawki. Goście w 100 % wykorzystali zastępstwo zawodnika. Do tego doszedł Edward Kennett, który pojechał znakomicie - tłumaczy przyczyny porażki Tomasz Jędrzejak.
We wcześniejszych spotkaniach rozgrywanych na Stadionie Olimpijskim wrocławianie byli świetnie spasowani z własnym torem. Tym razem nawierzchnia nie była atutem Betardu Sparty. Czy w tym tkwi źródło porażki? - Wydaje mi się, że tor był trochę twardszy niż zazwyczaj. Jednak nie było tak wielkiej różnicy. To nie przez niego przegraliśmy. Wina leży w nas samych - twierdzi "Ogór".
Już za tydzień wrocławian czeka bardzo ważny mecz w Rzeszowie, który może okazać się decydujący w walce o play-off. W pierwszym meczu było po 45. Zatem zwycięzca spotkania bierze wszystko. - W Rzeszowie będziemy walczyć o zwycięstwo. Jedziemy bez presji. Nie mamy nic do stracenia i chcemy się zrehabilitować - kończy Tomasz Jędrzejak.