17-latek po zawodach nie ukrywał swojej radości. - Jestem bardzo szczęśliwy. Chodziło o to, żeby awansować i udało mi się. Stawka była bardzo silna, więc tym bardziej to cieszy.
Sobotnie zawody poprzedziły opady deszczu. Nie były one większym zagrożeniem dla ich rozegrania, jednak zmieniły warunki torowe w porównaniu do tych, które zawodnicy zastali na porannych jazdach próbnych. - W początkowej fazie zawodów byłem nieco za wolny, ale tata (Tomasz Fajfer - przyp. red.) dokonał pewnych korekt w motocyklu i od tego momentu było już lepiej. Na treningu tor był inny, bardziej odmoczony. Było również mniej twardo - opowiadał "Oski".
Fajfer nie miał jak dotąd większego doświadczenia na arenie międzynarodowej. "Szlify" zbierał przede wszystkim poprzez występy w lidze polskiej i wszelakiej maści rozgrywkach młodzieżowych. - Były to praktycznie moje pierwsze zawody na takim szczeblu - przyznał. - Awans do finału był moim marzeniem. Tam już pojedzie ścisła światowa czołówka. Cieszę się bardzo, że w tym gronie znajdzie się miejsce i dla mnie.
Wprowadzona od sezonu 2010 formuła wyłaniania najlepszego juniora świata powoduje, że zawodnicy chcący liczyć się w walce o najwyższe cele muszą utrzymać wysoką formę przez dłuższy okres. "Oski" jest świadomy, że o dobry wynik będzie bardzo trudno. - W finale postaram się wypaść jak najlepiej. Chciałbym w którymś z turniejów stanąć na podium. Zobaczymy jednak co da się zrobić, bo na pewno nie będzie łatwo. Przy okazji dziękuję państwu Magdzie i Robertowi Łukasik, bez których nie byłoby z pewnością tego awansu - zakończył nasz rozmówca.
Fajfer w pogoni za Gustafssonem