Zdzisław Cichoracki: Widać, że to nie gnieźnianie byli tacy mocni, tylko my mieliśmy słabszy dzień

GTŻ Grudziądz w "sparingowym" meczu ligowym pokonał na wyjeździe Lokomotiv Daugavpils 49:41, zdobywając kolejne trzy punkty do tabeli. W rundzie finałowej nie będą one zaliczane, jednak grudziądzanie udowodnili, że porażka ze Startem Gniezno na własnym torze była jedynie wypadkiem przy pracy.

Drużyna z Grudziądza pierwszy raz w historii odniosła zwycięstwo na Łotwie. W dotychczasowych czterech spotkaniach na torze Lokomotivu GTŻ miał problem z osiągnięciem co najmniej przyzwoitego rezultatu. - Przyjechaliśmy powalczyć i udało się wygrać mecz! Tomek Chrzanowski wywalczył 13 punktów, mimo że jeszcze boli go stłuczona noga. Patrick Hougaard też odczuwa ból ręki, ale obaj dorzucili ważne punkty. Potwierdziliśmy swoją siłę - uważa trener Robert Kempiński.

Słowa szkoleniowca GTŻ-u potwierdza prezes Zbigniew Fiałkowski: - Potraktowaliśmy ten mecz bardzo poważnie. Każdy zawodnik dołożył swoją cegiełkę do zwycięstwa. W parkingu współpracowali znakomicie także mechanicy, wspierający nie tylko swoich zawodników, ale też tych, którzy pomocy potrzebowali.

Niedzielne zwycięstwo pozwoliło utrzymać grudziądzkiej drużynie pozycję wicelidera tabeli. Zdobyte punkty na Łotwie nie będą jednak liczyć się w rundzie finałowej, gdyż Lokomotiv nie zdoła do niej awansować. Mimo wszystko taki mecz był potrzebny, gdyż w ostatniej kolejce grudziądzanie doznali bolesnej porażki na własnym torze ze Startem Gniezno. - Dziś widać, że w meczu ze Startem to nie gnieźnianie byli tacy mocni, tylko my mieliśmy słabszy dzień - zauważa wiceprezes ds. sportowych Zdzisław Cichoracki.

Prawdziwy sprawdzian formy dla zespołu z Grudziądza już w najbliższą niedzielę. Wtedy to podejmie on w derbowym spotkaniu dotychczasowego lidera i faworyta rozgrywek - Polonię Bydgoszcz.

Źródło: Gazeta Pomorska

Źródło artykułu: