Junior Polonii trochę żałuje, że drugi wyścig dnia, w którym prowadził i był bliski zwycięstwa nad Taiem Woffindenem, został przerwany. - Na pewno szkoda trochę tego przerwanego wyścigu, bo naprawdę dobrze wystartowałem. W powtórce, bez rywali pojechałem już na zbytnim luzie, podniosło mnie na starcie, ale ważne, że wraz z Mikołajem dowieźliśmy 5 punktów do mety. W następnych biegach tor był już niezwykle wymagający, trudny. Przyznam, iż trochę się na nim pogubiłem. Było mi o tyle ciężej, że ostatnio jeździliśmy praktycznie tylko na nawierzchniach twardych i tutaj czułem się trochę jakbym startował na wyjeździe. Ostatni raz jechałem w lidze u siebie chyba dwa miesiące temu. Na treningach tor był przyczepny, a podczas meczu ze Startem zmieniał się dosłownie co chwilę. Niemniej jednak bardzo się cieszę, że mogłem wystąpić przed bydgoską publicznością. Dziękuję trenerowi za otrzymaną szansę i postaram się wyciągnąć wnioski z tego spotkania.
Damian Adamczak uważa, że widoczna poprawa jego wyników to w dużej mierze zasługa zmiany podejścia do uprawiania żużla. - Teraz już nieco inaczej podchodzę do zawodów. Jeżdżę na większym spokoju, luzie. Wcześniej za bardzo się denerwowałem i "spinałem", każdy mi zresztą o tym mówił po słabszych występach. Ale ja naprawdę bardzo bym chciał zacząć regularnie wygrywać i zdobywać cenne punkty. To powoduje u mnie większą nerwowość, która po prostu czasami strasznie utrudnia skuteczną jazdę. Kiedyś powtarzałem sobie, że muszę dobrze pojechać. Teraz staram się być wyluzowanym, bawić się żużlem. Mam nadzieję, że trener zauważył tę zmianę i dlatego dał mi szansę. Wykorzystałem ją w Łodzi, ale niestety gorzej poszło mi przeciwko gnieźnianom. Zrobię jednak wszystko, by już w kolejnej potyczce znów zdobyć dużo punktów.
Żużlowiec Polonii nie ukrywa, że wysokie zwycięstwa u siebie nad każdym rywalem nie są dla niego żadnym zaskoczeniem. - Szczerze mówiąc, to spodziewałem się, że każdy mecz na własnym torze raczej wysoko wygramy. Jak widać, tor jest tutaj bardzo wymagający i wszyscy rywale zawsze się na nim gubią. Nie potrafią dostosować do niego sprzętu. Na pewno dużą rolę odgrywają przełożenia, bo rzadko kto miał wcześniej okazję startować na takiej nawierzchni właśnie w Bydgoszczy. Ja sam nie pamiętam u nas takiego toru. Ale to zależy także od drużyny, co widzieliśmy podczas meczu z Gdańskiem. W drugiej fazie zawodów tor zrobił się twardszy i goście od razu zaczęli błyskawicznie odrabiać straty.
Adamczak jest optymistycznie nastawiony do następnego meczu Polonii, którym będą derby z GTŻ. - Powiem tak, jeżeli sprzęt się dobrze spisuje i do tego sam zawodnik też nie zawodzi, to jest dobrze. Osobiście na grudziądzkim torze bardzo lubię jeździć i nigdy nie miałem tam większych problemów. Ale tak jak powiedziałem, muszę przede wszystkim zgrać się ze sprzętem, aby zawodnik i motocykle to była jedna całość (śmiech). Co prawda ostatnio w Grudziądzu miałem właśnie pewne kłopoty z dopasowaniem do toru, było to podczas Pomorskiej Ligi Młodzieżowej. Przegrywałem nawet z chłopakami, którzy dopiero zdobyli licencję i nie byłem w stanie nic zdziałać. Jestem jednak dobrej myśli - zakończył.