Maciej Janowski dla SportoweFakty.pl: Rzeszowski tor jest szeroki i do walki, a ja lubię takie tory

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Młodzieżowiec Betardu Sparty Wrocław, Maciej Janowski był liderem swojej drużyny w wyjazdowym meczu w Rzeszowie. Mimo porażki wrocławian z PGE Marmą za trzy duże punkty, 19-latek zaliczył bardzo udany występ i zawody zakończył z dorobkiem 14 punktów na koncie.

Maciej Janowski nie mógł być jednak w pełni zadowolony po niedzielnym meczu w Rzeszowie, bowiem jego drużyna uległa gospodarzom 51:38 i z Podkarpacia wyjechała bez punktu. - Niestety po raz kolejny straciliśmy punkty. Tak naprawdę zabrakło nam Kennetha (Bjerre), który cały czas ma troszeczkę problemy ze sprzętem. Cóż, mam nadzieję, że szybko upora się z tym i dołączy do nas i będzie nam dużo lżej w rywalizacji. Nie ma jednak co go za bardzo obwiniać, bo tak jak każdy, starał się jechać jak najlepiej. Nie wyjeżdżał do biegu z myślą o jednym punkcie, tylko zawsze chciał wygrywać - powiedział tuż po meczu młodzieżowiec wrocławskiego klubu. - Wydaję mi się, że wszyscy zawodnicy dali dzisiaj z siebie wszystko. Czasami wychodzi, czasami nie wychodzi. Trzeba pogratulować drużynie z Rzeszowa i jedziemy dalej - dodał.

Ze swojego występu młodzieżowy indywidualny Mistrz Polski mógł być jednak w pełni zadowolony. Janowski w sześciu startach uzbierał aż 14 punktów i w spotkaniu był zdecydowanym liderem swojego zespołu. - Dałem z siebie wszystko i naprawdę wszystko pracowało perfekcyjnie. Skłamałbym, jeśli powiedziałbym, że nie jestem zadowolony ze swojego dzisiejszego występu. Oczywiście byłbym bardziej szczęśliwy, gdybyśmy wywieźli stąd jakieś punkty. Zmagałem się dzisiaj z chorobą, ale na szczęście nie było tego widać na torze - mówi.

Wychowanek wrocławskiego klubu był bardzo zapracowany podczas niedzielnego spotkania. Zawodnik pojawiał się na torze aż sześciokrotnie. Czy czuł zmęczenie po zawodach? - Może minimalnie. Jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu i szybko się regenerujemy, więc nie ma w tym problemu - tłumaczy.

Można powiedzieć, że Maciej Janowski od zawsze dobrze czuł się na rzeszowskim owalu. W 2008 roku startując w Rzeszowie wygrał finał Srebrnego Kasku. - Tak. Jest to taki tor szeroki, trochę do walki, więc ja takie tory lubię i lubię się na takich torach ścigać. Dawno tu nie jeździłem, ostatnio byłem tutaj bodajże dwa lata temu. Tak troszeczkę z rezerwą podchodziłem do dzisiejszego meczu. To pierwsze okrążenie w biegu juniorskim nie do końca było w moim wykonaniu pewne, ale cieszę się, że cało dojechałem do końca i zdobyłem parę punktów.

W sobotę w Gnieźnie 19-latek uzyskał awans do finałów indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. - Było bardzo ciężko. Bardzo dużo sił mnie to kosztowało, bo nie mogliśmy znaleźć wczoraj recepty na gnieźnieński tor - przyznaje. Młodzieżowiec Betardu Sparty Wrocław awansował do finału imprezy z dorobkiem 9 punktów na koncie. Punkt mniej w Gnieźnie i z awansem mogłoby być różnie. - Nie ma co mówić, co by było gdybym był przykładowo drugi w ostatnim swoim biegu. Jest awans i mam nadzieję, że powalczę w finałach - dodaje Janowski.

Wychowanek klubu z Wrocławia startował również przed paru tygodniami w półfinale Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów w Rawiczu. Czy powodem braku awansu reprezentacji Polski do finału były nowe tłumiki? - Na pewno nie. Nie ma co zrzucać winy na tłumiki, bo każdy miał takie same. Wydaję mi się, że jakaś słabsza nasza postawa, bo jak było widać w Gnieźnie czy na innych jakichś eliminacjach, jesteśmy bardzo mocną drużyną jeśli chodzi o drużynówkę. Coś poszło nie tak i nie ma co się teraz nad tym głowić. Trzeba pokazać za rok, że jesteśmy mocni - zakończył sympatyczny zawodnik.

Maciej Janowski był najjaśniejszym punktem Betardu Sparty podczas meczu w Rzeszowie

Źródło artykułu:
Komentarze (0)