Ambitny Przemysław Pawlicki bardzo się cieszy z wywalczonego wraz z bratem Piotrem zwycięstwa. - To zwycięstwo to dla nas dodatkowa motywacja. Ja się bardzo cieszę, że zdobyłem go z bratem, bo zawsze o tym marzyliśmy. Od początku naszej kariery chcieliśmy zdobywać medale parą, podobnie jak to miało miejsce u braci Tomasza i Jacka Gollbów. Chcemy iść w ich ślady i zdobywać medale - powiedział wychowanek Unii Leszno, który jednak wie, że chce zdobywać jeszcze wiele innych tytułów. - Cieszymy się z tego złota, ale przed nami jeszcze dużo finałów, na które trzeba dużo pracować, żeby dobrze wypaść. Oby obyło się bez kontuzji i wszystko będzie w porządku - dodał starszy z braci Pawlickich.
Na początku zawodów sporo kontrowersji wzbudziła sytuacja, w której Przemysław Pawlicki spowodował wypadek Mikołaja Curyło. Jak się okazuje, nie było to celowe zagranie ze strony nowokreowanego Młodzieżowego Mistrza Polski Par Klubowych. - Nie wiem jak wyglądała sytuacja z Mikołajem Curyło, ale z tego co słyszałem wyglądało to nieładnie. Ja tego celowo nie zrobiłem, miałem wcześniej problemy z motocyklem. Problemy miałem już od pierwszego łuku. Motor przerywał, więc widząc że jedzie za mną Mikołaj chciałem zjechać, aby mnie minął. Wyszło niefortunnie, może był to mój błąd, ale na szczęście nic się mu nie stało i już to sobie wyjaśniliśmy, bo celowo tego nie chciałem zrobić - tłumaczy się Pawlicki.
Przez cały piątek w Gdańsku padało, a końcówka zawodów rozgrywana była podczas ulewy. Przemysław Pawlicki zauważył jednak, że i w takich warunkach trzeba jeździć. - Piątkowe zawody nie były w sumie aż tak ciekawe, jednak jest to z pewnością dla nas nauka i to też jest bardzo ważne. W Polsce często jak zaczyna padać, to zawody są przerywane Dzięki temu, że udało się odjechać te zawody, była to dla nas nauką jazdy. W zeszłym roku w Gdańsku rozgrywane były Mistrzostwa Świata i również padało, więc jest to dla nas krok do przodu i nowe doświadczenia - stwierdził młody żużlowiec, po czym dodał. - Za granicą nie ma takiego czegoś, że przerywają zawody jak zaczyna padać i często trzeba jechać w deszczu. Do czasu aż padało, tor był fajny a później był do jazdy. Na szczęście udało się skończyć te zawody - cieszy się junior jeżdżący w lidze w barwach Stokłosy Polonii Piła.
Wychowanek Unii Leszno, który w ubiegłym sezonie reprezentował Caelum Stal Gorzów, a w tym sezonie jeździ w barwach klubu z Piły, w imprezach młodzieżowych jest zawodnikiem starającego się zaistnieć na żużlowych salonach klubu WTS Nice Warszawa. - Mam cichą nadzieję, że żużel w Warszawie się odbuduje. Fajnie by było dla tego sportu, również kibiców z Warszawy byłoby więcej - wyraził nadzieję zdobywca pierwszego medalu dla stolicy Polski od lat. - Jest szansa, żeby żużel tam powstał, a my chcemy w tym pomóc. Jestem dobrej myśli, przy okazji chciałbym podziękować sponsorom, kibicom, trenerowi, tacie i całej rodzinie oraz chłopakom za ściganie - zakończył Przemysław Pawlicki.