Witold Skrzydlewski dla SportoweFakty.pl: Spokojni kibice z Bydgoszczy na naszym stadionie zasiedli

Główna Komisja Sportu Żużlowego zajęła się sprawą domniemanego niewpuszczenia na rozegrany 19 czerwca bieżącego roku mecz Orzeł Łódź - Polonia Bydgoszcz 60-osobowej grupy bydgoskich kibiców. W środę na spotkaniu w Poznaniu przedstawiciele GKSŻ zajęli się tą kwestią. Portal SportoweFakty.pl poprosił o komentarz głównego sponsora łódzkiego klubu, Witolda Skrzydlewskiego.

- W ciągu czternastu dni dostaniemy decyzję na piśmie. Przesłuchano strony i werdykt dopiero zapadnie. Pochodzę z miasta Łodzi i dlatego, że jestem łodzianinem, nie życzę sobie, by ktoś wyzywał nas od Żydów, od Jude. Uważam, że antysemityzmu nie można propagować. W odpowiedzi na list wystosowany przez tę grupę bydgoskich kibiców, mogę powiedzieć, że nieprawdą jest, że nie zostali oni wpuszczeni na stadion. Zostali, tylko nie skorzystali z możliwości wejścia, bo zażyczyli sobie miejsca w tak zwanej klatce. Po co? Żeby w zwartej grupie wznosić antysemickie hasła? Nie spodobało im się to, że w związku z późnym poinformowaniem nas o ich przyjeździe zaproponowaliśmy im miejsca w małych grupkach wśród miejscowych kibiców. Autorzy tego listu pytają, czy Skrzydlewski nie chce zarobić. Uważam, że zaglądanie do kieszeni innych jest bardzo złą cechą. Dodam, że Orzeł Łódź nie jest spółką miejską, utrzymuje się z prywatnych środków. Ciekawą rzeczą jest również fakt, że pod listem tego bydgoskiego stowarzyszenia nikt nie podpisał się z imienia i nazwiska. Czy to oznacza, że ja też mogę sobie usiąść przy komputerze i napisać list, pod którym się nie podpiszę i będę mógł liczyć na poważne traktowanie? Autorzy mogliby również bardziej skupić się na pisaniu prawdy. Kłamstwem bowiem jest to, że byłem zaproszony do zajęcia miejsca na trybunie VIP na bydgoskim stadionie, bo po prostu nigdy na nim nie byłem. Jak mam być szczery, nawet nie wiem, gdzie on się w Bydgoszczy znajduje! - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Witold Skrzydlewski.

Witold Skrzydlewski uważa, że werdykt GKSŻ w tej sprawie może być tylko jeden

Główny sponsor Orła Łódź zaznaczył, że do tej pory nie było problemów z sympatykami drużyn przyjezdnych. - Kibice z innych miast nigdy nie składali żadnych uwag i nie mieli żadnych zastrzeżeń odnośnie kibicowania na naszym stadionie. Nikt nigdy nie robił im żadnych trudności, nie mieli żadnych problemów. Wszyscy byli zadowoleni i może się pan o to spytać przedstawicieli fanów z tych różnych miast. Była u nas kilkusetosobowa grupa kibiców z Lublina, kiedy to między naszymi klubami rozgrywała się walka o awans do pierwszej ligi, a więc stawka bardzo wysoka, duże napięcie i nie było żadnych problemów, czy incydentów. A przyjechali kibole z Bydgoszczy i się zaczęło. Chciałbym jednak podkreślić, że normalni, spokojni kibice Polonii na naszym stadionie zasiedli i nie było żadnych problemów. Obejrzeli sobie mecz, pokibicowali swoim i bezpiecznie wrócili do domu. A ta grupa, która wznosiła między innymi antysemickie okrzyki i zachowywała się nieodpowiednio, bo w drodze na mecz nie piła bynajmniej wody mineralnej i kompotu, na co również mamy dowody ze strony odpowiednich służb, poczuła się źle potraktowana - zaznaczył.

Zdaniem Skrzydlewskiego, nie wszyscy potrafią podporządkować się panującym przepisom. - Prawo jest po to, aby je przestrzegać. Jeśli zrobiliśmy coś źle, należy nałożyć na nas karę. Jeżeli jednak jest zupełnie inaczej, to nie możemy poddawać się, bo ktoś tam sobie założył stowarzyszenie i już krzyczy. Jest prawo i ono dla wszystkich kibiców jest jednakowe. Skoro jedni mogą te prawo respektować, a inni nie, no to trudno. A jako że mam swoje zdanie, to zawsze wszyscy się czepiają. Nie zależy mi na tym, czy na forum będą pisać, że jestem chu…, tym, czy tamtym. Niech sobie piszą, tylko niech każdy podpisze się imieniem i nazwiskiem, bo jak jest anonimowy to od razu wielki bohater - stwierdził.

W ciągu czternastu dni zapadnie werdykt GKSŻ w tej sprawie. - Uważam, że może być on tylko jeden, czyli oddalający tych panów skargi. Według mnie powinni być oni wręcz ukarani za to, że zabrali szanownemu gremium czas! - zakończył Witold Skrzydlewski.

Źródło artykułu: