- Ze swojej postawy nie mogę za bardzo być zadowolony. Nie mogłem się odpowiednio dopasować do toru. Bądź, co bądź, występ był dobry. Zdobyłem siedem punktów, a jestem jeszcze młodym zawodnikiem. Po raz pierwszy startowałem w finale Brązowego Kasku. Jeszcze cała droga przede mną. Muszę popracować nad sprzętem, bo chciałbym, aby był on lepszy. Mam nadzieję, że następnym razem będzie dużo lepiej - stwierdził w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Niespełna szesnastoletni zawodnik pierwszoligowego Lotosu Wybrzeża Gdańsk od trzeciej serii startów prezentował się z bardzo dobrej strony. W trzech ostatnich gonitwach do swojego dorobku dopisał 6 punktów. W wyścigu trzynastym był bliski sprawienia niespodzianki, kiedy to przez blisko trzy okrążenia prowadził przed triumfującym w całym finale Patrykiem Dudkiem. Największy wpływ na rezultat Krystiana miały jednak dwie pierwsze serie, w których wywalczył tylko punkt. - Zabrakło mi zarówno doświadczenia, jak i spasowania z torem - krótko skwitował skromny, jeszcze 15-letni wychowanek ekipy znad Morza Bałtyckiego.
Po zawodach Krystian chwalił częstochowski tor. - Pierwszy raz przyszło mi startować na tym torze. Ogólnie był on dobrze przygotowany. Widać było, że organizatorzy dali z siebie wszystko, aby jego stan był jak najlepszy. Muszę przyznać, że dobrze mi się tutaj jeździło - oznajmił.
Krystian Pieszczek nieźle zaprezentował się w finale Brązowego Kasku