- Grand Prix Skandynawii było dla mnie bardzo ciężkie. Tor na początku zawodów sprawiał mi trudności, ale pod koniec można się na nim było fajnie ścigać i kibice mogli podziwiać wspaniałe biegi. Miałem ciężki wieczór, ale i tak udało mi się uzbierać 9 punktów, więc mogę być zadowolony z takiego obrotu spraw - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Greg Hancock.
Amerykanin miał szansę na kolejny finał w tym sezonie, ale odpadł w wyścigu półfinałowym. - Wystartowałem najlepiej, jak tylko mogłem i całkiem nieźle rozegrałem pierwszy łuk, więc myślałem, że uda mi się wskoczyć na drugie miejsce i awansować do finału. Popełniłem jednak błąd na przeciwległej prostej i dałem się objechać Andreasowi Jonssonowi. I to był już dla mnie koniec. Dawałem z siebie co mogłem, ale przez całe zawody mieliśmy różnego rodzaju trudności, staraliśmy się sprawić, by sprzęt spisywał się lepiej, ale nie na wiele się to zdało. No trudno, taki jest speedway - podkreślił "Herbie".
41-letni zawodnik zwrócił uwagę na kolejny bardzo udany występ kolegi ze Stelmet Falubazu, Andreasa Jonssona. - To wspaniała sprawa. Super, że w finale ostatnimi czasy zawsze jest zawodnik Falubazu (śmiech). To fantastycznie - stwierdził Indywidualny Mistrz Świata z 1997 roku.
Bardzo korzystną sytuacją dla Hancocka jest bardzo słaba postawa Tomasza Golloba w Grand Prix Skandynawii, który zdobył tylko 3 punkty. - Zgadza się, ale warto podkreślić, że świetnie jeździ Jarek Hampel. Zaliczył w Malilli niesamowity występ i fani byli z pewnością wniebowzięci patrząc na jego jazdę. Wielkie słowa uznania dla Jarka! - zaznaczył lider klasyfikacji generalnej.
Jarosław Hampel wskoczył na drugie miejsce w cyklu Grand Prix. Czy od teraz to zawodnik Unii Leszno będzie głównym rywalem "Herbiego" w drodze po mistrzowską koronę? - Nigdy nie można powiedzieć złego słowa na temat Tomasza Golloba. Z pewnych powodów przechodzi obecnie trudny okres i nie spisuje się tak, jak zwykle. Jarek Hampel jest prawdziwym wojownikiem i świetnym żużlowcem. Podobnie zresztą jak kilku innych uczestników cyklu, zwłaszcza Jason Crump, który jest niezwykle dobrym jeźdźcem. Nie można również zapominać o Andreasie Jonssonie. Wielu zawodników będzie chciało mnie teraz naciskać i wydrzeć mi prowadzenie. Muszę być ciągle skoncentrowany i w każdym turnieju meldować się w półfinale, by punktować na niezłym poziomie - podkreślił.
Amerykanin zdaje sobie sprawę z tego, że droga po złoty medal jest jeszcze daleka. - Absolutnie nie czuję się jeszcze mistrzem świata. Wiem, że mogę nim zostać, ale na pewno nie mogę jeszcze sobie zakładać korony na głowę. Jeszcze przed nami kilka turniejów i może się wydarzyć wiele nieprzewidzianych rzeczy. Mam sporą przewagę nad rywalami. Nie oznacza to jednak, że mogę spocząć na laurach. Wciąż trzeba walczyć i zdobywać punkty, bo bez tego nie ma co nawet marzyć o złotym medalu - zakończył Greg Hancock.
Greg Hancock mimo sporej przewagi nad rywalami nie czuje się jeszcze Indywidualnym Mistrzem Świata