33-letni zawodnik Taurona Azotów Tarnów na Motorstadium uzbierał 12 punktów i w wyścigu decydującym o zwycięstwie musiał uznać wyższość Antonio Lindbaecka. Na najniższym stopniu podium, które również gwarantowało awans do przyszłorocznej serii, stanął natomiast Piotr Protasiewicz. - Kluczem do sukcesu okazało się to, że nie wywierałem na sobie niepotrzebnej presji. Awans do GP był oczywiście jednym z moich tegorocznych celów, ale wiedziałem, że nie muszę go zrealizować za wszelką cenę - powiedział po zawodach Pedersen.
Bjarne był już stałym uczestnikiem czempionatu w latach 2003-2008, jednak w tym czasie nie odniósł żadnego wielkiego sukcesu. Największym osiągnięciem Duńczyka w serii jest bowiem zwycięstwo w turnieju we Wrocławiu w 2004 roku. - Nie wiem, czy będzie ekstremalnie ciężko, ale jestem przekonany, że mogę zaistnieć, jeśli w każdym wyścigu będę dawał z siebie sto procent. Najważniejsze to nie wywierać na sobie presji i mieć zdolnych mechaników, którzy przygotują motocykle - dodał 33-latek.
W sezonie 2012 Speedway Ekstraliga będzie liczyła dziesięć zespołów, które będą mogły mieć w składach zaledwie po jednym stałym uczestniku Grand Prix. Czy Duńczyk nie boi się, że będzie miał problemy ze znalezieniem zatrudnienia w najlepszej lidze świata? - Takie myśli mieli w głowie chyba wszyscy, którzy w sobotę rywalizowali o przepustkę do cyklu. Fakt, z ekonomicznego punktu widzenia lepiej było dać sobie spokój z awansem, ale ja wierzę, że wszystko będzie OK. Sport to nie tylko ekonomia - zakończył Pedersen.
Przypomnijmy, że Bjarne Pedersen już w niedzielę weźmie udział w pierwszym pojedynku o siódme miejsce w Speedway Ekstralidze, w którym jego Jaskółki zmierzą się na wyjeździe z Włókniarzem Częstochowa.
Bjarne Pedersen wraca do cyklu GP po trzyletniej przerwie