Stelmet Falubaz chce zmienić regulamin!

W obliczu sukcesu Piotra Protasiewicza, który z Grand Prix Challenge awansował do przyszłorocznych Indywidualnych Mistrzostw Świata, klub spod znaku Myszki Miki musiałby zrezygnować z aż dwójki swoich zawodników! Od sezonu 2012 w składach drużyn ekstraligowych znaleźć może się tylko jeden zawodnik z GP, a w Falubazie oprócz Protasiewicza jest przecież jeszcze Greg Hancock i Andreas Jonsson. Stelmet Falubaz chce, aby Grand Prix nie było powiązane z polską ligą.

- W tej chwili wygląda na to, że Falubaz ma problem przez to, że mamy zawodników, którzy chcą zdobywać sukcesy na arenie międzynarodowej, zdobywać medale i rozwijają się sportowo. W czwartek ósmego września prezesi klubów ekstraligowych spotykają się w Warszawie. Zamierzamy tam przedstawić naszą propozycję zmian przepisów. Chciałbym prosić trenera i zawodników o wsparcie. Przede wszystkim apeluję jednak do prezesów Ekstraligi, którzy podjęli taką uchwałę. Dzisiaj wygląda na to, że chcąc rozwijać się, zdobywać sukcesy sportowe, mając na uwadze Piotra Protasiewicza, będziemy mieli za chwilę dylemat, co zrobić, kogo wybrać. Jeżeli mamy brać przykład z innych dyscyplin, patrzeć na to, aby cieszyć się tym sportem i nie zawracać sobie głowy z różnymi ograniczeniami, które kojarzą nam się z tym, co było 20 lat temu, trzeba zmienić ten przepis i zostawić to tak, jak było do tej pory - powiedział na zorganizowanej w niedzielę w Nowej Soli konferencji prasowej Robert Dowhan.

Zdanie prezesa ZKŻ SSA podziela trener Marek Cieślak. - Mam podwójną rolę. Jestem bowiem trenerem Falubazu, z czego jestem bardzo dumny, ale też dumny jestem z tego, że jestem trenerem kadry Polski. Ten przepis od początku mi się nie podobał. Na jednym ze spotkań prezesów zastępowałem Roberta Dowhana i mówiłem jasno, że jeżeli jest KSM, to po co jeszcze ograniczenie jeśli chodzi o zawodników z Grand Prix. Dla mnie to jest śmieszne, bo Artiom Łaguta i Tomasz Gollob są zawodnikami z GP, a różnica między jednym, a drugim jest kolosalna. Myślę, że ja i zawodnicy musimy się teraz skoncentrować na tym, żeby zdobyć tytuł Drużynowego Mistrza Polski dla Falubazu, a prezes musi myśleć, jak tu przewrócić ten przepis - stwierdził szkoleniowiec.

Podczas Grand Prix Challenge doszło do kuriozalnej sytuacji. Wielu zielonogórskich kibiców trzymało bowiem kciuki za Piotra Protasiewicza, ale miało jednocześnie nadzieję, że "PePe" zajmie czwarte miejsce, nie dające prawa do startów w przyszłorocznym cyklu Grand Prix. - Jestem sportowcem i nie będę kalkulował, patrzył i rozglądał się na lewo i prawo. Jestem od tego, żeby przygotować się i dawać z siebie wszystko. Uważam, że chore przepisy nie mogą karać za sukces sportowy. Mam przed sobą decydującą fazę play-off i wspólnie z kolegami myślę, żeby przygotować się wspólnie z kolegami jak najlepiej. Działacze i prezesi są od tego, żeby stworzyć nam normalne warunki do pracy i startowania. Jako Polska zawsze kombinujemy w przepisach i nie kończy się to najlepiej. Uważam, że jeśli mamy cokolwiek robić, to najlepiej skupić się na jednym przepisie, który nie jest idealny, ale najbliżej mu do ideału, jeśli chodzi o regulację siły składu - podkreślił kapitan Stelmet Falubazu.

A co na ten temat sądzi legenda zielonogórskiego żużla, Andrzej Huszcza? - Powiedziałem przed chwilą, żebyście lepiej nie dawali mi mikrofonu, bo będzie z tego burza (śmiech). Na drugi rok do Grand Prix wejdzie Dudek i całkiem rozwalimy ten klub. Budujemy skład i zaraz na drugi rok trzeba będzie go likwidować, zawodników odsyłać, rozdawać, bo nie będzie innego wyjścia - zaznaczył drugi trener klubu spod znaku Myszki Miki.

Komentarze (0)