Zmarł Tadeusz Jaworski

W wieku 76 lat zmarł Tadeusz Jaworski, były toruński żużlowiec. Obok takich toruńskich sław powojennego żużla jak Raniszewski, Zakrzewski, Wierzchowski czy Mielnik stanowił kadrę miejscowego Klubu Motorowego. Karierę rozpoczął tuż po wojnie. Startował w Toruńskim Klubie Motorowym, LPŻ Toruń, a potem Gwardii Toruń.

W tym artykule dowiesz się o:

Nie należał do wybijających się zawodników klubie, jednak jak zwykło się mówić "swoje punkty zawsze przywoził". Jako jeden z pierwszych poprowadził Toruń do pierwszego w historii ligowego zwycięstwa nad gdańskim Neptunem w roku 1959. Karierę zawodnika zakończył po sezonie 1966.

Największym sukcesem Jaworskiego było wywalczenie tytułu I wicemistrza Polski w klasie tzw. "motocykli przystosowanych".

W dniu 15 listopada 1953 roku w Lesznie wspólnie z kolegami z zespołu na skutek absencji zespołu Górnika Czeladź (mistrz Śląska) dzielnie stawiał czoła znakomicie tego dnia dysponowanej Unii Leszno i pomimo wysokiej przegranej 14:33 drugie miejsce należy uznać za sukces. Punkty dla Torunia wówczas zdobywali Henryk Mielnik (6pkt.), Alojzy Zakrzewski (4pkt.), Jerzy Wierzchowski (3pkt.) i Tadeusz Jaworski (1pkt). Drugie miejsce w zawodach, było o tyle sensacyjne, że w latach wcześniejszych PZM nie dopuścił zawodników z Torunia do eliminacji w tworzącej się Polskiej Ligi Żużlowej, uzasadniając to zbyt słabym potencjałem zespołu, a przecież ci sami zawodnicy tworzyli podstawy żużla w grodzie Kopernika.

Do sukcesów Tadeusz Jaworski może zaliczyć także udany sezon 1959, kiedy to Anioły po raz pierwszy wystartowały w "prawdziwej" lidze żużlowej. Wówczas w przekroju całego trzecioligowego sezonu o sile toruńskiego teamu stanowił wspólnie z Marianem Rose właśnie Jaworski. Obaj zawodnicy byli swoimi przeciwieństwami. Podczas, gdy Rose swą nieobliczalnością podrywał widownię z miejsc, Jaworski był zawodnikiem spokojnym i rutynowanym. Uchodził za mistrza startów, jednak spokój jakim emanował powodował, że kibice uważali go za zawodnika bojaźliwego. Ile w tym prawdy wiedział sam zawodnik, ale trudno się dziwić opinii kibiców skoro "Tata" - bo tak o nim mówili koledzy z zespołu - w pierwszy łuk wchodził na czele stawki, a do mety dojeżdżał na jej końcu. Po udanym sezonie 1959 doświadczony "Tata" nigdy potem nie był już tak skuteczny. Jednak na koniec kariery, bo w swoim pożegnalnym turnieju w 1966 roku przypomniał o sobie kibicom i ponownie zaprezentował pełnię swoich umiejętności, jednak ile było w tym ze strony samego zawodnika determinacji i woli ostatniego "pokazania się" kibicom , a ile uprzejmości rywali trudno powiedzieć. W 1960 roku Jaworski podczas Pucharu I Sekretarza KM PZPR połączonego z mistrzostwami Torunia zajął trzecie miejsce, było to jednak najwyższe miejsce zajęte przez zawodnika miejscowego klubu i tym samym "Tata" otrzymał tytuł Mistrza Torunia.

Po latach kolega z zespołu Jerzy Wierzchowski tak wspomina m.in. Jaworskiego: - Każdy z naszej paczki miał swój pseudonim. Alojzy Zakrzewski zwany był Fuksem, Zbigniew Raniszewski to Binio, Henryk Mielnik - Pupilek, Tadeusz Jaworski - Tata, Bolesław Jeżewski-Karchan, a na mnie wszyscy mówili Kot...

Zmarł 7 września 2011 roku. Uroczystości pogrzebowe odbędą się w kościele pw. św. Michała Archanioła w Toruniu przy ul. Rybaki, a zawodnik zostanie pochowany na cmentarzu przy ul Wybickiego. Na tym samym cmentarzu leży także Marian Rose.

Cześć Jego Pamięci!

Źródło artykułu: