- Słowo "nadzoruje" nie jest chyba odpowiednie. Nie musimy mieć żadnego nadzoru. Wiemy, jak przygotowuje się zawody, bo z dobrym skutkiem robimy to od wielu lat. Nie przypominam sobie o jakichkolwiek wpisach w książce toru, czy w pomeczowych sprawozdaniach sędziego. Nie chciałbym komentować przysyłania człowieka z Bydgoszczy bez uprzedzenia i żadnej zapowiedzi, który we wtorek siedzi na słońcu i patrzy, jak przygotowujemy tor. Swoją drogą wcale nie mamy obowiązku, żeby tor był w jakikolwiek sposób robiony już we wtorek, ani tłumaczenia się przed kimkolwiek. Nie musimy otrzymać zgody od nikogo na to, by ciągnik jeździł w lewo, czy w prawo. Robić dwa kółka, czy cztery. Czy polewaczka ma polewać, czy też nie. Sędzia przyjeżdża w środę. Wtedy tor ma być gotowy i na pewno będzie. O resztę rzeczy niech się Gorzów nie martwi. Niech lepiej skupią się na sobie, bo bardziej ich interesują rzeczy, które się dzieją w Zielonej Górze. Być może jednak wynika to z faktu, że jesteśmy przykładem tego, jak należy przygotowywać tor, uprawiać ten sport, jak prowadzić marketing i jak zdobywać medale, bo od trzech lat nie schodzimy z podium Drużynowych Mistrzostw Polski. Jeżeli gorzowianie chcą nas podglądać w tym kontekście, to bardzo się cieszę, że biorą z nas dobry przykład i chętnie pomogę - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Robert Dowhan.
Ryszard Głód na wniosek Caelum Stali Gorzów od wtorku przygląda się pracom na zielonogórskim torze