Piotr Pawlicki jr: Żadna "sodówa" nam nie grozi

Piotr Pawlicki razem ze swoim bratem Przemysławem zdobyli dla WTS-u Warszawa brązowy medal MDMP w Bydgoszczy. W stołecznej drużynie byli jeszcze Patryk Braun i Adrian Gała, ale ta dwójka nie dorzuciła żadnego punktu do dorobku warszawian. Młodszy z braci Pawlickich po zawodach wypowiedział się dla portalu SportoweFakty.pl.

Najlepszy junior w Polsce jest zadowolony ze zdobycia medalu w bydgoskich zawodach. - Na pewno jesteśmy z bratem bardzo zadowoleni, bo każdy medal dobrze smakuje. Pozostał jedynie niedosyt, że nie zajęliśmy trochę wyższej pozycji, ja mogłem trochę więcej punktów przywieźć. Mamy lekki żal do Patryka Brauna i Adriana Gały, że razem nie zdołali zdobyć chociażby jednego oczka. Każdy punkt był na wagę złota i tego punktu nam zabrakło do wyższego miejsca.

Piotr Pawlicki uważa, że bydgoski tor był dobrze przygotowany na czwartkowe zawody. - Było trochę dziur, ale nam to nie przeszkadzało. Jechało się jak po sznurku, nie było problemów. Bardzo fajna nawierzchnia do walki. Słyszałem, że niektórzy zawodnicy narzekali na jakieś nierówności, ale uważam, że nie było źle.

17-latek sezon 2011 może zaliczyć do bardzo udanych. - Osiągnąłem sukcesy, które chciałem osiągnąć. Trochę zawaliłem jedne zawody, bodajże był to Brązowy Kask. Ale generalnie jestem zadowolony, bo tylko w tym właśnie turnieju nie stanąłem na podium. Zrobiłem wszystko, co mogłem. Jeszcze zostało mi trochę jazdy w tym roku - Anglia, mistrzostwa świata juniorów oraz finał w Szwecji. Te ostatnie zawody są dla mnie niczym finał Ekstraligi. Tam drużyny są nawet mocniejsze, niż u nas w najwyższej klasie rozgrywkowej. Będziemy walczyć, mamy młodą drużynę, a w młodości siła.

Piotr Pawlicki nie ma na razie żadnego celu, który chciałby osiągnąć w następnym sezonie. - Póki co, jeszcze nie mam takich planów. Zobaczymy, jak to wszystko się potoczy. Na razie jeszcze trwa ten sezon. Ale z pewnością chcę obronić mistrza Polski, mistrza Europy, zależy mi też na medalu w IMŚJ. Cele wydają się więc wysokie. W tym roku wielu żużlowców traktowało mnie jeszcze z przymrużeniem oka, jako zawodnika niedoświadczonego i początkującego. Natomiast za rok zapewne będę już traktowany inaczej. Trochę udowodniłem tym niedowiarkom, szczególnie tym, co na forach pisali, że nam woda sodowa odbiła po tych sukcesach. Mówiono, że liczą się dla nas tylko pieniądze. Nigdy tak nie było i mam nadzieję, że nigdy nie będzie, bo zarówno ja, jak i Przemek tak nie uważamy. Mamy bardzo dobrego opiekuna, naszego tatę, który wszystkiego pilnuje. Mimo że brat jest już pełnoletni, nie ma żadnego obijania się, wracania po nocach do domu. Pracujemy na jak najlepsze wyniki i "sodówa" nam nie grozi. Przy okazji chciałbym pozdrowić i podziękować wszystkim moim sponsorom, nie będę ich wymieniał, bo jest ich trochę. Dziękuję tacie, mechanikom, całej mojej rodzinie, która trzyma za nas obu kciuki. Generalnie wszystkim którzy w nas wierzą i nam kibicują - zakończył utalentowany zawodnik.

Źródło artykułu: