- Trzeba już powoli myśleć o przyszłym sezonie. W tym medalu nie uda mi się zdobyć. W Gorican jeździłem w kratkę. W końcówce zawodów niestety przytrafiły mi się problemy z silnikiem i dlatego nie udało się awansować do finału. Żeby odnosić sukcesy w Grand Prix potrzeba szczęścia. Mi jego zabrakło. W Gorzowie nie zamierzamy nic zmieniać jeśli chodzi o silniki. Będzie to ostatni turniej tego sezonu, a ja po nim zacznę już myśleć o kolejnym – podsumował Emil Sajfutdinow.
Rosjanin, podobnie jak wszyscy uczestnicy cyklu Grand Prix, z ogromnym szacunkiem wypowiadał się o nowo kreowanym mistrzu świata, Gregu Hancocku. - Greg w pełni zasługuje na złoty medal i tytuł mistrza świata. W tym sezonie był niesamowity. Wygrał zdecydowanie mistrzostwo. Był dużo przed nami. Gratuluję mu sukcesu, a w przyszłym sezonie to ja spróbuję ponownie powalczyć o jeden z medali - dodaje Emil.
Kiedy Emil Sajfutdinow przebojem wdarł się do cyklu Grand Prix, zdobywając w debiucie brązowy medal, wydawało się, że przyszłość będzie należała do "młodych wilczków". Ostatnie dwa sezony należały jednak do najbardziej doświadczonych żużlowców cyklu GP. Najpierw do Tomasza Golloba, a teraz do Grega Hancocka. - Tak naprawdę w Grand Prix trzeba być idealnie dopasowanym do toru. Żeby wygrywać, trzeba trafić ze sprzętem. Jeśli nawet będzie się dobrze przygotowanym, a sprzęt nie spisze się tak jak należy, to można zapomnieć o sukcesach. W tym roku najszybszymi motocyklami dysponował zdecydowanie Greg Hancock i on zasłużenie wygrał. W poprzednim roku bardzo szybki był Tomasz Gollob. Akurat są to bardzo doświadczeni żużlowcy. My młodzi mamy do kogo równać - kończy Rosjanin.
Z Gorican dla SportoweFakty.pl
Maciej Kmiecik