- Czuję się już lepiej, ale rewelacyjnie nie jest. W tej chwili odpoczywam w domu i czekam na zrost złamanych kości. Za trzy tygodnie jadę na kontrolę, będę miał zrobione zdjęcie rentgenowskie i wtedy być może będę wiedział coś więcej - mówi w rozmowie ze SportoweFakty.pl Piotr Świderski.
Dla zawodnika Betardu Sparty jest to kolejny sezon w którym ze względu na okoliczności losowe stracił możliwość startu w wielu imprezach. - Od mojego wypadku minęło 6 tygodni. Straciłem przez to bardzo wiele imprez. Moja angielska drużyna nadal jeździ w fazie play-off. Była spora szansa na to, żeby również z Betardem Spartą kontynuować rozgrywki. Gdybyśmy mogli pojechać do Torunia to nie musielibyśmy nawet wygrywać, że awansować do pierwszej czwórki. Z pewnością była na to realna szansa. Niestety stało się inaczej. Straciłem dwa miesiące jazdy.
W niedzielę rozpoczną się zmagania w finale ekstraligowych rozgrywek. Dość niespodziewanie w decydującym dwumeczu znalazła się Unia Leszno. Zdaniem Piotra Świderskiego play-offy nie zawsze okazują się sprawiedliwe, ale mimo to mają swój urok.
- Ten sposób wyłaniania medalistów DMP ma swój smaczek. Nie ma znaczenia jak kto się prezentuje przez cały sezon. Liczy się postawa w konkretnym dwumeczu. Unibax był najmocniejszą drużyną rundy zasadniczej a teraz nie wiadomo czy w ogóle zakończy sezon z medalem. Taki już jest żużel, zdarzyć się może dosłownie wszystko. Betard Sparta była przed sezonem skazywana na walkę o utrzymanie. Nikt nie brał nas poważnie jako kandydata do fazy play-off. Żużel jest nieprzewidywalny z czego się bardzo cieszę, to gwarantuje emocje - powiedział zawodnik Betardu Sparty Wrocław.