Maciej Janowski (Polska, I miejsce, 8 miejsce w Gnieźnie): - Na pewno postawiłem sobie jeden cel przed tymi zawodami: żeby dojechać je cało i zdobyć złoto. Bardzo się cieszę, gdyż jest to dla mnie wielkie osiągnięcie, tym bardziej że siedzi koło mnie mój przyjaciel - Przemek (Pawlicki). Fajnie, że mamy polskie podium. Dziękuję przyjaciołom, sponsorom, teamowi, rodzinie, tunerom oraz kibicom, którzy dzisiaj bardzo licznie przyjechali.
Darcy Ward (Australia, II miejsce, 2 miejsce w Gnieźnie): - Oczywiście, chciałem zostać po raz trzeci Indywidualnym Mistrzem Świata Juniorów, bo to było moje wielkie marzenie, ale nie udało się. Maciej zrobił to, co do niego należało. Był najlepszy.
Przemysław Pawlicki (Polska, III miejsce, 1 miejsce w Gnieźnie): - Przed tymi zawodami wiedziałem, że brakuje mi paru punktów, ale udało mi się to nadrobić. W tym momencie zacząłem myśleć nad tym, czy uda mi się wywalczyć srebrny medal. Ja i Maciek marzyliśmy o tym, żeby stanąć obok siebie na podium. Udało się to, ale po lewej stronie Maćka nie jest do końca ok (śmiech). Mogłoby być po prawej. Cieszę się jednak. W ostatnim biegu popełniłem trochę błędów. Darcy był bardzo szybki. Pokazał, że zasługuje na srebro, a ja na brąz.
Martin Vaculik (Słowacja, VII miejsce, 9 miejsce w Gnieźnie): - Nie jest tajemnicą, że miałem dużo większe oczekiwania, jednak wszystko skończyło się dla mnie w Poole, gdzie zająłem odległe miejsce i przestałem się liczyć w walce o medale, co było moim celem. W Gnieźnie bardzo mi się podobało, ale już wcześniej zeszło ze mnie powietrze przez straconą szansę, więc jechałem bez "powera".
Bartosz Zmarzlik (Polska, VIII miejsce, 5 miejsce w Gnieźnie): - Zawaliłem pierwszy bieg, bo źle dobrałem ustawienia, a do tego popełniłem kilka błędów podczas jazdy. Zwykle tak się dzieje. Później było dużo lepiej, dlatego jestem z siebie zadowolony. Lubię tutaj jeździć, odpowiada mi geometria tego toru. Zawody mogły się podobać, było wiele interesujących wyników. Wyrównana stawka zawodnikow powoduje, że tutaj nie ma miejsca na błędy.
Oskar Fajfer (Polska, XII miejsce, 15 miejsce w Gnieźnie): - To nie był mój dzień. Najwyraźniej za bardzo chciałem, przez co pojechałem dużo poniżej moich możliwości.
Kacper Gomólski (Polska, XV miejsce, 4 miejsce w Gnieźnie): - Sam nie wiem czy cieszyć się, czy nie. Zająłem czwarte miejsce, ale skorzystałem z pecha mojego kolegi z reprezentacji - Piotrka Pawlickiego, któremu życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Szkoda ostatniego biegu, w którym upadłem i zaprzepaściłem szanse na miejsce na podium. Próbowałem wyprzedzić jednego z rywali, dlatego przedłużałem prostą, ale on zajechał mi drogę i ratowałem się upadkiem.
Marek Cieślak (trener reprezentacji Polski): - Tor był bardzo wymagający, a zawodnicy jechali ambitnie. Niektórzy lepiej, niektórzy gorzej, ale zawody mogły się podobać. Maciek Janowski początkowo źle ustawił zapłon, przez co początek turnieju w jego wykonaniu był kiepski. Czy w związku z tym denerwowałem się o końcowy wynik? Trochę tak, ale szybko doszedł do ładu z motocyklami i wywalczył złoty medal. Jednak chciałem podkreślić, że to nie był Maciek, którego oglądaliśmy np. w Pardubicach, gdzie deklasował wszystkich rywali. Dzisiejsze zawody potwierdziły, że o przyszłość polskiego żużla nie musimy się obawiać.