Marek Cieślak dla SportoweFakty.pl: Ci młodzi zawodnicy nie wytrzymają tego wszystkiego

Maciej Janowski i Przemysław Pawlicki zdobyli w niedzielę na torze w Gnieźnie złoty i brązowy medal tegorocznych IMŚJ. Obecny w parku maszyn, trener reprezentacji Polski - Marek Cieślak nie krył radości z tak wielkiego sukcesu swoich podopiecznych.

- Bez dwóch zdań, złoty i brązowy medal w kategorii juniorów jest dużym osiągnięciem. Tym bardziej, że jeśli weźmiemy pod uwagę jeszcze srebro Maćka Janowskiego z tamtego roku, to tak naprawdę nie było nas na podium w tych zawodach już dłuższy czas - przypomina.

Po dwóch seriach Janowski miał na swoim koncie tylko dwa "oczka". Punkty do "Magica" zaczęli odrabiać najgroźniejsi konkurenci w walce o tytuł mistrzowski, Darcy Ward i Przemysław Pawlicki. Fatum gnieźnieńskiego stadionu znów zaczęło zawodnikowi Betardu Sparty mocno zaglądać w oczy. Przecież 20 - latek o mały włos nie zakończył swojej przygody z tegorocznym, juniorskim czempionatem w czerwcu, podczas półfinału rozgrywanego właśnie na obiekcie Startu. - Kłopoty były, ale na szczęście przezwyciężone. W pierwszych startach Maciek miał problem ze sprzętem. Mechanik, który robił przegląd źle ustawił mu zapłon. Dopiero po trzech wyścigach team zorientował się co jest nie tak - wyjaśnia selekcjoner biało - czerwonych.

Już przed rozpoczęciem wyścigu dodatkowego o srebrny krążek, Marek Cieślak doskonale wiedział, że pokonanie Darcy’ego Warda przez Przemysława Pawlickiego będzie niezwykle karkołomnym zadaniem. - Widziałem tutaj także rozczarowanie, ale moim zdaniem Przemek pojechał świetne zawody, które wygrał. Co tu dużo mówić, Darcy Ward to klasa światowa, Australijczyk stał już na podium Grand Prix. Było widać, że tutaj w Gnieźnie też jest bardzo szybki. Nie uważam też, że Przemek pojechał w biegu dodatkowym źle. Pokazał się dobrze! I czy Pawlicki pojechałby ciaśniej czy szerzej to jestem zdania, że Ward i tak by znalazł ścieżkę, która by mu pozwoliła go wyprzedzić. No i tak się stało - mówi.

Według wstępnego terminarza FIM, w przyszłym sezonie ma się odbyć aż siedem finałów mistrzostw świata juniorów. To spore rozszerzenie cyklu turniejów dla najlepszych zawodników do 21 roku życia, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że rok temu było ich trzy, a w tym cztery. Ciekawą ale też bardzo kontrowersyjną opcją jest wysłanie młodzieżowców do Argentyny, na ostatnie dwie rundy zaplanowane w listopadzie. - Będzie trzeba im odjąć trochę innych imprez. Przecież ci młodzi zawodnicy nie wytrzymają tego wszystkiego - kończy opiekun naszej kadry narodowej.

Źródło artykułu: