Grigorij Łaguta w rewanżowym meczu barażowym o miejsce w Speedway Ekstralidze był najskuteczniejszym jeźdźcem Lwów. Rosjanin na torze pojawił się sześciokrotnie i wywalczył 14 punktów i dwa bonusy. Po meczu Łaguta był zadowolony, że Włókniarz zapewnił sobie pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. "Grisza" po raz kolejny pokazał, że na częstochowskim torze przegrywa niezwykle rzadko. - Zrobiliśmy wszystko co mogliśmy by utrzymać Ekstraligę. Zrobiliśmy to dla kibiców Włókniarza, którzy są wspaniali. Dziękuje im za to, że zawsze z nami są i wspaniale nam kibicują - powiedział po meczu lider biało-zielonych.
Chociaż Łaguta był najlepszym zawodnikiem Włókniarza w niedzielnym spotkaniu, to nie można zapominać o pozostałych zawodnikach, którzy swoją zdobyczą punktową przyczynili się do sukcesu Włókniarza. - To nie tylko dzięki mnie zostaliśmy w Ekstralidze, to dzięki wszystkim zawodnikom - stwierdził skromnie po meczu "Grisza".
Lider Włókniarza jest jednym z najbardziej rozchwytywanych zawodników Speedway Ekstraligi. W kuluarach można pogłoski, że Rosjanin w przyszłym sezonie startować będzie w klubie z Zielonej Góry. Jednak Rosjanin zaprzecza tym doniesieniom. - Nie otrzymałem oferty z Zielonej Góry. Są takie informacje w internecie, ja też je widzę, ale nic nie wiem - przyznał starszy z braci Łagutów.
Sezon 2011 dla Grigorija Łaguty był najlepszy w karierze. Rosjanin zaliczył udany debiut w Ekstralidze, a kibicom Włókniarza wielokrotnie dostarczał wielu pozytywnych emocji. Łaguta był jednym z kandydatów do stałej dzikiej karty na przyszłoroczny cykl Grand Prix. Tak się jednak nie stało i na starty w cyklu wyłaniającym najlepszego zawodnika świata Rosjanin musi poczekać co najmniej do roku 2013. - Nikt do mnie nie dzwonił w sprawie dzikich kart. Rozdali je i ja nie dostałem, ale ja nie potrzebuje dzikiej karty na starty w Grand Prix - powiedział Rosjanin.
Grigorij Łaguta w niedzielnym meczu był liderem Włókniarza