- Nie wiem, czy Tomasz Gollob kazał gorzowskim juniorom mówić do siebie na "pan", ale ja po prostu z szacunku sam z siebie mówię do Piotra Protasiewicza "panie Piotrze". Mam do tego zawodnika duży szacunek. Myślę jednak, że gdybym powiedział do niego kiedyś "Piotrek", na pewno by się nie obraził. To bardzo sympatyczny człowiek - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Adam Strzelec.
Piotr Protasiewicz to żużlowy wzór młodego zielonogórzanina. - Zawsze to powtarzałem. Pan Piotr zawsze podpowiadał mi jak jechać, ja patrzyłem jak on jedzie w lidze i zawodach indywidualnych. Myślę, że nawet samo jego podejście do żużla sprzętowe i logistyczne cechuje się pełnym profesjonalizmem. Biorę z niego przykład! - zapewnił wychowanek Andrzeja Huszczy.
"PePe" musiał wybierać między Grand Prix a Stelmet Falubazem ze względu na przepis zabraniający jazdy w składzie jednego zespołu więcej niż jednego zawodnika z Grand Prix. - Moim zdaniem przepis o jednym zawodniku z Grand Prix jest - może brzydko powiem - idiotyczny. Są przecież inne ograniczenia, choćby KSM. Takie dodatkowe obostrzenia są niepotrzebne i wręcz myślę, że psują ten sport. W wielu zespołach było przecież więcej jeźdźców z Grand Prix niż jeden. Myślę, że ci, którzy za tym głosowali, sami siebie teraz ukarali. Nie wiem, czy spadnie przez to poziom Ekstraligi, ale na pewno jest to bez sensu. Jest wiele innych ograniczeń, które w zupełności by wystarczyły - zakończył "Joker".
Zielonogórscy juniorzy mogą liczyć na cenne wskazówki od kapitana Piotra Protasiewicza