- Myślę, że starty w jednej drużynie z zawodnikami pokroju Grega Hanocka, Andreasa Jonssona i Piotra Protasiewicza dają bardzo dużo. Zawsze na meczach mam poczucie pewności polegające na tym, że jeśli zrobię coś źle, gorzej pojadę, to są zawodnicy, zdolni bez problemu tę moją stratę nadrobić. Dzięki temu mogłem się uczyć żużla i bez jakiegoś tam większego stresu rywalizować - powiedział Adam Strzelec.
Junior Falubazu nie spoczywał na laurach ze względu na pomoc starszych kolegów. - Zawsze chciałem wygrać i nie patrzyłem na to, kto staje koło mnie pod taśmą. Zawsze plan był taki, żeby wygrać start, a później wraz z kolegą z pary bieg. Wiadomo, że nie zawsze to wychodzi, bo mam jeszcze niewiele doświadczenia, a w dodatku starsi rywale mają lepszy sprzęt. Założenie jednak zawsze było bojowe, żeby wygrać - podkreślił młodzieżowiec.
"Joker" podkreślił, że liderzy Stelmet Falubazu zawsze służyli radą. - Nieraz do mojego motocykla podchodził Greg Hancock. Popatrzył, powiedział co trzeba zmienić żeby było lepiej. I zawsze było (śmiech). Wszyscy starali się pomagać. Ja również pytałem Piotra Protasiewicza o jakieś rady czy wskazówki. On nie tylko podpowiadał, ale również zawsze po pierwszym biegu pytał mnie jaki jest tor. Współpraca układała się bardzo fajnie - zakończył.