- Przygotowania będą wyglądać jak co roku. Zaczynam trenować pierwszego grudnia. Będę ćwiczyć z chłopakami z Torunia. Zajęcia będą odbywać się przynajmniej sześć razy w tygodniu. Na pewno będzie hokej, basen, siłownia sala czy bieganie. Zrobię wszystko, żeby się jak najlepiej przygotować - mówi o przygotowaniach do kolejnego sezonu Mariusz Puszakowski.
Jeżeli zawodnik pozostanie w Lublinie, na pierwszoligowych torach chciałby punktować na dobrym poziomie. - Chciałbym jeździć w kolejnym sezonie jak najlepiej. Zależy mi na zdobyczach w granicach ośmiu, może nawet dziesięciu punktów. Jeżeli pojadę na takim poziomie, będę z siebie zadowolony. Nie chciałbym za daleko wybiegać w przyszłość pod względem planów indywidualnych. Każdy start to kolejne wydatki finansowe. Trzeba najpierw zobaczyć, jak poukładają się inne sprawy. Jeżeli temat finansów w klubie czy sponsorów uda się rozwiązać pozytywnie, to będzie można stawiać cele i startować w każdych zawodach. W przeciwnym razie, trzeba będzie z czegoś zrezygnować - tłumaczy.
Zawodnik na razie nie ma planów w związku z jazdą poza granicami naszego kraju. - Z ligami zagranicznymi na razie cisza. Mam nadzieję, że uda się załatwić jakieś starty. Czekam, być może wydarzy się coś w Rosji. Zobaczymy, później będziemy kombinować. Może uda się wystartować jeszcze w Czechach. Jest zima i w tej chwili każdy dopina kwestie finansowe. Dopiero za chwilę zobaczymy, na co kogo będzie stać. Trzeba pamiętać, że kryzys robi swoje. Jeżeli pojawią się ciekawe opcje, na pewno skorzystam z możliwości jazdy - wyjaśnia. - Anglia raczej nie, wiadomo jak to wygląda w tym przypadku. Jeżeli pojawi się oferta ze Szwecji, to powiem szczerze, że jestem na tak - dodaje.