Jak zapowiadała prezes Żurawi - Marta Półtorak, sezon 2011 miał być okresem przejściowym. Budowanie teamu z prawdziwego zdarzenia, opartego o takiego zawodnika jakim jest Jason Crump, miało rozpocząć się dopiero teraz. Zaczynając od sezonu 2012, rzeszowski ośrodek żużlowy miał bić się o medale najlepszej ligi świata. Obserwując jednak ruchy transferowe w Polsce, oraz doniesienia z obozu PGE Marmy, wcale tak może nie być. Chyba, że pani prezes rzeszowskiego speedway'a w najbliższych dniach wyciągnie asa z rękawa, ale na to się nie zanosi.
W ostatnich kilku miesiącach z drużyną PGE Marmy Rzeszów łączono wiele nazwisk. Włodarze klubu byli bardzo zdeterminowani by zakontraktować juniora gwarantującego duże zdobycze punktowe, stąd zagięli parol na m.in. Macieja Janowskiego i Kacpra Gomólskiego. Ostatecznie obaj zdecydowali związać się z sąsiadem zza miedzy rzeszowian - Tauronem Azotami Tarnów.
Kierownictwo Żurawi zdaje sobie sprawę, że rywalizacja w lidze, dysponując na pozycjach juniorskich Łukaszem Kretem i Kamilem Prokopem, nie byłaby rozsądnym posunięciem. Wartościowych juniorów, którzy nie przedłużyli umów lub nie podpisali nowych kontraktów z klubami, jest jednak na rynku transferowym niewielu. Czy taki młodzieżowiec jak Marcin Bubel (nic mu nie ujmując) lub nieopierzony, posiadający polskie obywatelstwo 18-latek z Niemiec - Marco Gaschka, ma być filarem formacji młodzieżowej rzeszowskiej drużyny i jednym z najlepszych juniorów w całej lidze? Czy dzięki takim żużlowcom Żurawie będą bić się o medale?
Spośród seniorów, nadal ważne kontrakty z klubem mają: Jason Crump, Lee Richardson i Rafał Okoniewski. W nowym sezonie z Żurawiem na piersi startować ma także Grzegorz Walasek, jednakże nie jest to pewne, bo ponoć sam zawodnik nie odesłał jeszcze podpisanego kontraktu (podarujmy sobie szczegółowe opisywanie zwrotów akcji w jego przypadku). W Rzeszowie ma jeździć również Indywidualny Mistrz Świata z długiego toru - Joonas Kylmakorpi. Nie wiadomo czy Fin startowałby w podstawowym składzie, czy pełniłby rolę zawodnika rezerwowego. Ta druga opcja wydaję się być mało realna, bowiem wysoki KSM byłego zawodnika klubu z Daugavpils, pozwalałby mu jedynie na zastąpienie Crumpa i Walaska. Wraz z Kylmakorpim w podstawowym składzie, KSM Żurawi wynosiłby 38,89.
Blisko dołączenia do PGE Marmy Rzeszów był w ostatnich dniach Grigorij Łaguta. Rosjanin mimo zaawansowanych negocjacji z włodarzami klubu z Podkarpacia, zdecydował się pozostać na kolejny rok we Włókniarzu Częstochowa. W kontekście startów w Rzeszowie padało mnóstwo nazwisk (większość to były oczywiście plotki - np. ta z Ryanem Sullivanem). Rozmowy z prezes Półtorak prowadzili m.in. Krzysztof Kasprzak, który ostatecznie postawił na Gorzów i Sebastian Ułamek, który prawdopodobnie w sezonie 2012 reprezentował będzie Betard Spartę Wrocław.
Kibice w Rzeszowie zadają sobie pytanie, dlaczego mimo wsparcia takich sponsorów jak PGE i stabilności finansowej, tak trudno jest pozyskać włodarzom klubu wartościowych zawodników. Czy niemoc zarządu spowodowana jest tym, że Rzeszów leży na "dalekim" Podkarpaciu i wielu żużlowców narzeka w tym przypadku na logistykę? Prezes Półtorak zapytana przeze mnie w jednym z wywiadów, czy podczas rozmów transferowych z zawodnikami często spotykała się ze słowami: "Nie podpiszę w Rzeszowie kontraktu, bo za daleko", odpowiedziała krótko - nigdy. Jeżdżący w PGE Marmie Rafał Okoniewski nieraz narzekał na długą podróż do Rzeszowa, jednak jak dodawał, gdy wszystko jest dobrze zorganizowane, to nie jest to tak wielki problem. Stąd czy problemy logistyczne zawodników to tylko wymówka?
Przy podpisywaniu umów z zawodnikami, włodarzy klubu znad Wisłoka w ostatnich latach charakteryzuje to, że w przypadku tych najlepszych jeźdźców, nie szczędzą oni na sumach kontraktów. Można tutaj podać przykład Jasona Crumpa, którego przejście z Wrocławia do Rzeszowa było przed rokiem prawdziwym hitem transferowym ekstraligi. Trzeba jednak dodać, że kierownictwo PGE Marmy preferuje politykę - "pieniądze leżą na torze", co jest dosyć przemyślaną strategią przy negocjowaniu z zawodnikami.
Mimo tych aspektów zawodnicy wybierają oferty innych klubów. Maciej Janowski zdecydował się na przenosiny do Tarnowa ze względu na osobę Marka Cieślaka, a przede wszystkim Grega Hancocka. Jak zaznaczał, pieniądze nie były w jego przypadku najważniejsze. Okres transferowy od zawsze rządził się swoimi prawami. Plany włodarzy nie zawsze mogą być zrealizowane. W Rzeszowie prawdopodobnie nie będzie dream teamu, który powalczy o najwyższe cele. Wszystkiego powinniśmy się jednak dowiedzieć w najbliższych dniach. Już niebawem przekonamy się, czy rzeszowscy kibice będą rozczarowani podanym składem, czy może nazwiska zawodników zaskoczą ich pozytywnie. Jak wiadomo - spekulacje spekulacjami, a to dodatkowy smaczek okresu transferowego.
Mateusz Kędzierski