Bartłomiej Czekański - Bez hamulców: Kac żużel, czyli pseudoszopka postnoworoczna

Najlepszy sposób na kaca-mordercę? Opatentowałem go dopiero teraz. Na niedawnego sylwka nie wypiłem bowiem grama piwa, gorzałki czy łyskacza, a noworocznego toasta spełniliśmy z rodzinką szampanem Piccolo.

Fto ni mioł kaca

nie wiy co to smutek,

kie kufa drewniano,

ocka ropom skute,

kie koty łupiom raciami o blachy,

a wróble w bębny bijom,

i dziurawiom dachy,

suchość w cłowieku

od krztonia do dusy,

a bolom cie pazury i kudły i usy.

Moze i som jest tacy co kaca nimieli,

ale cos oni w zyciu culi,

cos oni widzieli? (wiersz Wandy Czubernatowej, do którego piosenkę nagrał Zakopower)

Najlepszy sposób na kaca-mordercę? Opatentowałem go dopiero teraz. Na niedawnego sylwka nie wypiłem bowiem grama piwa, gorzałki czy łyskacza, a noworocznego toasta spełniliśmy z rodzinką szampanem Piccolo. Bezalkoholowym, takim dla dzieci. O kurcze, czy to wróżba, że przez cały ten rok będę chodził trzeźwy?! Straszne. Na razie, cholera, niestety, to mnie trzyma! W każdym razie, dzięki tej sylwestrowej prohibicji, nazajutrz, tj. w niedzielę, nie doginałem na oparach z wiszącą wargą i wyschniętym gardłem. Byłem świeży niczym skowronek. Ale wiem, że wielu innych wymęczyło.

Mamy już środę 4 stycznia, czyli trzeci dzień roboczy 2012 roku (a propos, o ile dobrze pamiętam, ponoć na kaca przysługuje 3 dni L-4 od roboty!).

I ja też mam już kupę pracy, z przewagą kupy. Są jednak tacy, którym przecież nadal szumi w głowie szampańska, sylwestrowa zabawa, a zwłaszcza sam szampan. A niektórym to w uszach wciąż grają jeszcze świąteczne kolędy! I nadal cieszą się prezentami spod choinki. Tak więc na tenże początek - zaledwie pierwszy tydzień - nowego roku możemy się jeszcze zabawić w szopkę żużlową, czyli w "control c i control v". Ale naszukać się trzeba. Żmudna robota.

Rozpoczynamy sceną z ostrej biby w pewnej modnej toruńskiej dyskotece z udziałem utalentowanych Chrisa Holdera i Darcy Warda. Znakomici żużlowcy, z wielkimi perspektywami. Torunianie, ale anioły to z pewnością nie są. Co najwyżej, jak to ponoć drzewiej się zdarzało, czasem upadłe (...pod stolik).

Chris Holder podśpiewuje sobie:

- A ja idu, szagaju pa Maskwie.

I kończy (za Ireną Santor):

- Darcy, Waflu Ty mój, jeszcze mi wina nalej,

sobie i mnie,

jeszcze, jeszcze.

Mam jeszcze siły dosyć,

by zebrać parę groszy

i kupić nowe motory.

Raz jeszcze mi nalej,

jak szaleć - to szaleć,

jak szaleć - to teraz,

bo w sezonie prezio Wojtek znów za to karać nas będzie

nieraz.

Darcy Ward (cokolwiek bełkotliwie za "Perfectem"):

- Chris, nie mogę Ci wiele wlać,

Bo sam niewiele mam.

Nie mogę wlać wiele Ci,

Przykro mi.

Obaj więc pędzą w tany na dyskotekowy parkiet i drą się za Liroyem:

- Skaczcie do góry, skaczcie do góry,

Jak my Kangury,

Czas wywalić za okno garnitury .

Przedstawienie czas zacząć - show must go on,

zadamy pytanie "Komu bije dzwon?"

A barmanka do nas: "jesteście chłopaki psychiczni".

Nas to wali, po winie mamy w głowach młot pneumatyczny.

Drastyczny jest przebieg tej naszej choroby,

Kiedy siadamy na motor, nie możemy ręczyć za szkody

(zwłaszcza Darcy).

Mamy pomroczność jasną, a może ciemną - już nie pamiętamy.

W polskim żużlu znowu ktoś wojnę rozpętał,

a my ciągle w głowach czujemy ten dziwny szum:

Skaczcie do góry jak Kangury, boom batta bing boom.

Inna para znanych, także niezgorszych obwiesi - Tai Woffinden i Nicolai Klindt śpiewa na melodię "Warszawy" zespołu T. Love:

- Wiosną zaczyna się sezon,

a we wrocławskich knajpach zaczyna się picie.

Jest tłoczno i duszno, olewa nas kelner…

Eh i tak skończymy kirzyć o świcie.

Chyba, że wcześniej wyśledzi nas prezes Krysia skrycie.

Krysia Kloc, szefowa WTS-u:

- Obiecuję sobie, że codziennie od rana zawsze będę radosna, uśmiechnięta, wyrozumiała i przyjazna jak ten skowronek. Wobec moich podwładnych (którym natychmiast przyznam podwyżkę), zawodników, dziennikarzy i kibiców. Obiecuję sobie, że za rok wygram plebiscyt "Tygodnika Żużlowego" w kategorii "Najsympatyczniejsza".

Maciuś Janowski:

- Dla sympatycznej pani Krysi z WTS od sympatycznego niewątpliwie Maćka: pucio, pucio.

I zaraz nasz juniorski champion rzewnie nuci, niczym Marino Marini:

- Nie płacz Krycha, kiedy już do Tarnowa odjadem,

Siercem bendem przy Tobie.

Nie płać, kiedy odjadem,

Zostawiłem Ci te melodie.

Piosenkem, która przypomni

Niepowtarzalne wrocławskie chwyle.

Sebastian Ułamek:

- Na Nowy Rok obiecałem sobie, że już nie będę jeździł dla zarobku, między ligowymi meczami, w żużlowych mistrzostwach NRD, Nibylandii czy Wysp Owczych. Ograniczę częstotliwość swoich startów z 8 w tygodniu do 4, ale z drugiej strony...

I tu do "Kolgejta" dołącza inny "Złotówa" Rune Holta, i obaj śpiewają za Marylą Rodowicz:

- Bo to co nas podnieca, to się nazywa kasa,

a kiedy w kasie forsa, to sukces pierwsza klasa.

Bo to co nas podnieca, to czasem też jest żużel,

a żużel plus pełna kasa, to wtedy sukces jest,

więc każdy z nas w wielu ligach pohasa jeszcze fest.

Zabójczo piękna dyrektor GTŻ Grudziądz Joanna Michalska-Chrzanowska (za kabaretem OT.TO):

- Jestem śliczna, higieniczna,

Jestem sprytna i wybitna,

Mam w sobie coś takiego...

Marta Półtorak, szefowa Stali Rzeszów:

- Jak mi kiedyś odbije, to może wreszcie zbuduję w Rzeszowie mocną drużynę żużlową, żeby Marma wreszcie nie była taka marna. I niech się wtedy tutejsza ludożerka cieszy. Na razie tylko transferowe obiecanki macanki, a głupiemu… radość. Bo jak to śpiewa "Budka Suflera"...

"Nie wierz nigdy mnie-kobiecie, dobrą radę ci dam.

Nic gorszego na świecie nie przytrafia się wam.

Nie wierz nigdy mnie-kobiecie, nie ustępuj na krok,

bo przepadłeś z kretesem nim zrozumiesz swój błąd;

ledwo nim dobrze pojmiesz swój błąd, już po tobie".

I urodziwa Martunia głośno myśli:

- I na Nowy Rok obiecuję sobie, że wreszcie zapamiętam imiona zawodników, którzy dla mnie jeżdżą. Cholera, jak się nazywa ten nasz Kuciapka?

Pewni prezesi Unii Tarnów:

- A my już pracujem nad klubowym budżetem na 2013 rok. Takie my som zaradne spryciarze. Nie ma bata, żeby Hancock woził w każdym meczu komplety punktów, a Janowski wygrał wszystkie biegi młodzieżowe. To po sezonie za karę zapłacą nam po 5 dużych baniek i będzie po Tauronie, czyli po byku. Cuś potrącimy też Vaculikowi i to w prawdziwych pieniądzach, bo oni tam na Słowacji mają już euruchy za oficjalną walutę! Byle więc do kolejnej zimy!

Emil Sajfutdinow (za Marią Konopnicką):

- Pucu! Pucu! Chlastu! Chlastu!

Nie mam rączek jedenastu,

Tylko dwie mam rączki małe,

Lecz do prania np. Nichollsa doskonałe.

Rune Holta zaś się żali:

- Pucu! Pucu! Chlastu! Chlastu!

Nie mam nadgarstków jedenastu,

Tylko dwa mam nadgarstki obolałe,

A mimo tego, Unibax wyrzucił mnie na zbitą pałę!

I Rysiu dodaje za "Czerwonymi Gitarami":

- Prezesie Wojtusiu S., tak bardzo się starałem,

A ty teraz nie chcesz mnie.

Dla ciebie tak cierpiałem.

Powiedz mi, dlaczego nie chcesz mnie?

Tomasz Gollob:

- Pucu! Pucu! Chlastu! Chlastu!

Nie mam motocykli jedenastu.

...Mam ich ze trzydzieści. No, 29, bo jeden dałem temu szczekaczowi Czekańskiemu, żeby mi już nie kończył kariery w swoich jadowitych felietonach i nie degradował mnie z funkcji kapitana reprezentacji. Niech się cieszy i… milczy! Z Nowym Rokiem obiecuję sobie, że wytypuję swoje dwa najlepsze, najpewniejsze motory na GP i tuż przed startem do wyścigu już nie będę skakał po maszynach niczym konik polny i nie będę ich zmieniał na ostatni moment. Obiecuję sobie też, że wreszcie zastanowię się, jak dopasować swój styl jazdy do nowych, idiotycznych tłumików. I że nie będę już odganiał tych kolesiów z telewizji Falubaz, mimo że są tacy nachalni.

Szefowie paliwowej firmy KJG, którzy przejęli władzę we Włókniarzu Częstochowa, oczywiście częstochowskim rymem, bo jakże by inaczej:

- Pucu! Pucu! Chlastu! Chlastu!

Jednak nie mamy milionów jedenastu.

Ja cię kręce,

Maniek patrzy nam na ręce.

Żąda kasy, którą włożył,

Choć sam finansowo klub rozłożył.

Marian Maślanka, były już prezes Włókniarza do miejscowych kibiców, za grupą Manchester:

- Zostawiliście mnie,

bo ja nie mam twardych, biznesowych spraw,

nie używam ostrych słów

i nie jeżdżę BMW.

Wyrzuciliście mnie do wora,

Bo nie noszę wypasionego sikora...

Maciek "Marszałek" Polny, dziwnie optymistycznie nastawiony do nowego sezonu (he, he, z tym składem liczy nawet na 6. miejsce!) chief beniaminka Ekstraligi, czyli Wybrzeża Gdańsk, snuje morskie opowieści:

- Gdy spod Gorzowa raz dmuchnęło

Drzewa wzdęła moc nieludzka, coś dzikiego,

Patrzę, a tu do klubu mi przywiało

Samego Nickiego.

Hej, ha, kiedy rum zaszumi w głowie

Cały świat nabiera treści.

Wtedy chętnie słucha człowiek

Moich opowieści dziwnych treści.

Władysław "Pawlak" Komarnicki:

- Słyszeeeeli? Naszemu sąsiadowi z południa nowe przepisy ukradli Hancocka. Hi, hi, hi. A taki był ładny, amerykancki, hi, hi, hi, hi, szkłoda! Przepisy przepisami, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie, bo my przez to też oddali Pedersena. Że Dowhan to mój osobisty wróg? Ale swój, mój, znaczy sie, na własny krwi wyhodowany!

Robert "Kargul" Dowhan:

- A na całe gorzowskie, Komarnickie plemię i na tamtejszą żużlową Stal spuść Dobry Boże wszystkie plagi egipskie. Tylko się nie pomyl i nas Falubazów, sąsiadów gorzowian, nie doświadczaj!

Piotrek Protasiewicz studiuje Andre Gide’a:

- Nie odkryjemy nowych oceanów, jeśli nie będziemy mieli odwagi stracić z oczu znanych brzegów

Narrator, czyli ja: "PePe", tobie nie tyle zabrakło odwagi na starty w GP ‘2012, co... (za Perfectem):

- Proza życia to przyjaźni kat.

Pęka cienka nić,

Telewizor, meble, mały fiat

Oto marzeń szczyt.

Hej prorocy moi z gniewnych lat

Obrastacie w tłuszcz,

Już was w swoje szpony dopadł szmal.

Pewny szmal w Falubazie, a nie ochłapy w GP. Piotruś, oto twoich sportowych i życiowych marzeń szczyt?

Janusz Kołodziej czyta tekst o zdrowej żywności:

- Efekt jo-jo polega na wahaniu masy ciała, czyli naprzemiennym chudnięciu i tyciu. Taka huśtawka wagi nie tylko ma negatywne skutki dla zdrowia, ale i może przyczynić się do zwolnienia tempa metabolizmu.

Jak wiemy, "Koldi" w minionych sezonach - pasiony, a raczej pojony tylko tajemniczą herbatką produkcji swego mentora, czyli Krzysia Cegielskiego - chudł i chudł. Wręcz nikł nam w oczach w stylu: "gdzie mnie ciągniesz pająku?!". Jednak niedawno pani Henryka Marciniak z Leszna podesłała mi podobno jakieś świeże zdjątko Kołodzieja i na nim widać niemal… grubaska. Efekt jo-jo, czy powrót do podtarnowskiego domu i smacznego swojskiego jedzenia? Czyżby w Lesznie aż tak źle karmili? Nie może być?! Jadłem tam np. wspaniałą golonkę. Powtarzam: nie wiem, czy to wszystko prawda, ale ponoć zrozpaczony "Cegła" chce teraz zaordynować Januszowi jakąś marchewkową dietę. Tak czy siak, ku przestrodze i z ewentualnymi życzeniami umiaru w "szamanku", dedykuję "Koldiemu" tę przypowiastkę:

Siedem chudych krów pożarło siedem tłustych krów. A potem było im niedobrze.

Trener Unii Leszno Romeo Jankowski zasuwa po Smoczyku na traktorze z głęboką broną i nuci Golców:

- Tu na razie jest betonisko,

Ale będzie kretowisko.

A tam, gdzie to kretowisko,

"Miedziak" leżał będzie na bank.

Do roboty mam smykałkę, krzepę mam jak wół.

Sam pociągnę traktor z broną, choćby był bez kół.

Już zrobiłem dziury, teraz zwożę żwir.

Mam to w nosie, że inne kluby mówią o mnie świr.

Piotr Baron, trener Sparty:

- Ciekawe, czy po najbliższym sezonie kibice zjawią się pod naszym klubem i powiedzą „Panie Baronie, powóz zajechał” czy może "Gównowóz zajechał i taczka!". Bo z tym moim nowym składem nigdy nie wie się, czy dobrze jest, czy jest już źle.

Działacze Polonii Bydgoszcz i Stali Rzeszów, którzy już teraz obiecują, że mogą wygrać ze wszystkimi, przynajmniej u siebie (za Golden Life):

- Bo każdy się napina przy dziewczynach.

Prezesi klubów żużlowych chórem, jako Kabaret Starszych Panów:

- My jesteśmy tanie dranie,

Dranie tanie niesłychanie.

Nie potrzeba mnożyć zdań,

By powiedzieć, czym dla pań

I dla panów tani drań.

Okpienie zawodnika,

Obietnice bez pokrycia,

Zaleganie z wypłatami.

Miesiącami.

Karanie za byle co,

I łapanie jeźdźców za krtań...

Wykonuje tani drań.

A teraz moje inne szopkowe odsłony (FIUT, czyli Film i Ewentualnie Telewizja):

Film pt. "Czy leci z nami pilot?". Obsada głównych ról: PZM, GKSŻ, spółka Ekstraliga, prezesi klubowi.

Nowa nazwa Ekstraligi: Oddział Zamknięty.

I liga: Komedia Omyłek.

II liga: Nędznicy (inaczej: nędzarze).

Niemal już na zakończenie Czekański do swoich czytelników (za T.Love):

- Ludzie mówią, że jestem pijakiem,

Chodnikowym równym chłopakiem.

Ludzie mówią, że nie trzymam tonacji,

Nie ćwiczę gam nowej demokracji.

Ale ja mam w sobie mordercę,

Wojownika, chcę zjeść Twoje serce.

Chcę też mieć w Tobie przyjaciela.

Pozytywnego coś, pozytywnego coś

Tak bardzo chciałbym dać dziś Tobie.

To nie jest łatwe, to nie jest modne.

Ale ja nie lubię latać nisko,

Uwierz mi, chcę być blisko,

Telepatycznie, telefonicznie

Wiem o czym myślisz, wiem czego chcesz.

A teraz zaśpiewają rozżaleni i nieco politykujący kibice, po tym co spotkało ich w minionym roku (za "Legion Szczęśliwa"):

- Wychowani na stadionach, dumnie unosimy szale.

Wielu ludzi za swą pasje dziś siedzi w kryminale.

Kibole, margines, inne denne epitety.

Chcą nas zniszczyć, nie mogą, pora zmienić priorytety.

Spójrz na lotniska, autostrady i ulice.

Niespełnione obietnice - najważniejsi kibice.

Medialna krucjata, jak zaraza się rozrasta.

Widzisz jak CBŚ wbija dziś do twego miasta.

Kibic jest gangsterem, kibic jest dilerem.

Społecznym marginesem, intelektualnym zerem.

Zamiast kary grzywny, lepiej dajcie dożywocie,

Za odpaloną racę, albo transparent na płocie.

Poodbierajcie barwy, z handlu wycofajcie flary,

Na stadionach niech zagości jednolity kolor szary.

Niszczycie polską piłkę, polski żużel, ale z nami ciężka walka.

Bo to my kibole, czyli stadionowa marka.

Doping, oprawy, pasja, wierność i oddanie,

Kary, nagonka i kolejne zatrzymanie.

Płynie to hasło przez stadiony i dzielnice

Niespełnione obietnice, a zastępczym tematem kibice!

I tyle tej mojej żużlowej szopki, ale czyż w ostatnich latach speedway sam w sobie nie stał się szopką, głównie przez beznadziejnych granatowomarynarkowych działaczy? Z drugiej strony… kto z nas bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem.

A teraz jeszcze życzę...

Żużlowcom: Samych sukcesów oraz skończenia sezonu ‘2012 w jednym kawałku i z całą wypłatą w kieszeni na czas.

Kibicom: Rozumu, spokoju na trybunach i wielkich, radosnych emocji żużlowych.

Nowym tłumikom: Idźcie do diabła!

Dziennikarzom: intrygujących tematów, co akurat nie jest dobrym życzeniem dla samego żużla.

Czyli w sumie: najlepszego dla wszystkich w 2012 roku!!!

Bartłomiej Czekański

PS. No to już finito z okolicznościowymi świąteczno-noworocznymi tekstami. Niebawem więc wrócę do trzeciej i ostatniej części cyklu o żużlowych obciachach ‘2011 i tych najnowszych.

Jutro (z jednodniowym poślizgiem) ponoć mają zostać opublikowane kary finansowe oraz przyznane punkty ujemne klubom żużlowym, które na czas nie spełniły wymogów licencyjnych, czyli głównie nie uregulowały w terminie swoich długów, zwłaszcza wobec zawodników. Rzekomo jest tego 11 przypadków i ma być wesoło. Jak dla kogo. Pażyjom, uwidim.

Źródło artykułu: