- Cele, które stawiamy sobie na sezon 2012 nie są wygórowane. To przede wszystkim spokojne utrzymanie w lidze i wygrywanie meczów u siebie. Wiadomo, że spotkania jedzie się dla swoich kibiców i stara się zrobić dobre widowiska - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Janusz Ślączka.
Sporo wskazuje na to, że zawodnikiem Orła Łódź będzie również Robert Miśkowiak. Już jednak nawet abstrahując od ewentualnego transferu tego jeźdźca, szkoleniowiec drużyny sponsorowanej przez Witolda Skrzydlewskiego nie narzeka na skład swojego zespołu. - Myślę, że skład jest dobry. Zrobiliśmy wszystko to, co mogliśmy, to na co nas stać. Jak na nasze możliwości, na pewno nie jest on zły. Moim zdaniem na pewno jest on mocniejszy niż w roku ubiegłym.
Wydaje się, że w sezonie 2012 w pierwszej lidze dojdzie do starcia dwóch gigantów z Gniezna i Grudziądza. Reszta zespołów pozostanie pewnie w ich cieniu. Patrząc na papierowe składy możliwe, że całkiem nieźle poradzą sobie też łodzianie. - To jest sport i różnie może się poukładać. Na pewno Grudziądz i Gniezno mają na papierze bardzo mocne drużyny, ale wiadomo, że różnie w życiu bywa - ocenił trener Orła.
Mimo wielu głosów postulujących za połączeniem pierwszej i drugiej ligi, ostatecznie w 2012 roku będziemy mieli tradycyjny podział. - Zależy, z której strony na to popatrzeć. W drugiej lidze są też bardzo słabe kluby. Takie Gniezno, czy Grudziądz, które jak wiemy mają bardzo mocne składy, po pierwsze wygrywałyby z nimi bardzo wysoko, a po drugie na takie spotkania nawet nie przychodziliby kibice. Wiadomo bowiem by było, że ten mecz już jest wygrany. Dla tych mocniejszych klubów wydatki stałyby się więc bardzo duże. Aby doprowadzić do połączenia lig, trzeba było o tym wiedzieć dużo wcześniej przed podpisywaniem kontraktów - zakończył Ślączka.