Adams o torze w Pradze wypowiada się z sympatią, ale jak na razie jego najlepszy występ na Markecie to 5-te miejsce w turnieju rozegranym w sezonie 2004. - Potrzeba tam naprawdę silnych motocykli, wyjątkowo ważny jest też wybór ścieżek. Jeśli pojedziesz za szeroko możesz spaść nawet o dwa miejsca podczas pokonywania jednego łuku. Na tym torze jest potwornie dużo możliwości, jeśli chodzi o ścieżki. Tor w Pradze jest bardzo dobry i myślę, że będzie to jeden z najcięższych turniejów w tym roku - mówi Leigh.
Australijczyk jest pełen optymizmu i determinacji, zwłaszcza po wydarzeniach w Cardiff i nieudanym dla jego reprezentacji występie w Drużynowym Pucharze Świata. - Wciąż jestem pobudzony po tym, co stało się w Cardiff oraz w Pucharze Świata i myślę, że można spodziewać się sporych emocji w sobotę. Jestem dosyć zrównoważoną osobą, ale wydarzenia w Cardiff naprawdę mnie rozwścieczyły i bardzo mi zależy na jak najlepszym wyniku. Straciłem więcej punktów niż mogłem sobie na to pozwolić, ale liczę, że kilka występów zakończonych na podium sprawi, że wrócę do walki o najwyższe cele. Nie szukam u nikogo współczucia, tylko przedstawiam fakty. Bardzo mi zależy, aby wymazać złe wspomnienia i wrócić na szczyt - zwierza się zawodnik.
Leigh Adams na koncie ma obecnie 49 punktów i zajmuje 5-tą lokatę w klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix. Traci 32 punkty do prowadzącego Nickiego Pedersena. Australijczykowi po piętach depczą Hans Andersen (48 pkt.) i Andreas Jonsson (46 pkt.).