Wyjaśnienia całej prawdy o tragicznym wypadku domaga się córka żużlowca - Małgorzata Raniszewska. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Zbigniew Raniszewski zginął na wiedeńskim stadionie, który nie spełniał nawet podstawowych warunków bezpieczeństwa. Obiekt nie posiadał band, a co gorsze, na zewnętrznej części toru, w kilku miejscach znajdowały się… schody.
Tragiczny wypadek Zbigniewa Raniszewskiego TUTAJ.
Fakty dotyczące pogrzebu Raniszewskiego wspomina opiekun toruńskich przewodników - Benon Frąckowski na łamach portalu torun.gazeta.pl. - Ze sprowadzeniem zwłok były kłopoty - chodziło o zapłatę za transport. Po kilku dniach uzgodniono tę kwestię i ciało przyjechało do Torunia, do domu przy ul. Grudziądzkiej. Tam kibice mieli okazję pożegnania się z Raniszewskim, gdyż spoczywał w trumnie, w której umieszczono szybę, co umożliwiło spojrzenie po raz ostatni na wielkiego sportowca. Ja też żegnałem Zbyszka i nigdy tego nie zapomnę. Pogrzeb żużlowca był wielkim wydarzeniem, zgromadził tłumy. Kondukt pogrzebowy przeszedł trasą do kościoła Chrystusa Króla, a potem Grudziądzką, Szosą Chełmińską na cmentarz przy ul. Wybickiego. Raniszewski był pierwszym żużlowcem, którym szczycił się Toruń. Rozpoczął karierę wraz z Alojzym Zakrzewskim na żużlowej bieżni starego boiska Pomorzanina przy ul. gen. Bema.
Fakty dotyczące śmierci Raniszewskiego są niejasne. Aby wykupić prawa do nowego, dłuższego filmu z tamtego feralnego dnia, potrzeba 550 euro. Małgorzata Raniszewska poszukuje osób chętnych do pomocy pieniężnej.
Źródło: torun.gazeta.pl
(z GW):
Na nasz apel o pomoc błyskawicznie odpowiedział przewodniczący rady miasta Roman Jasiakiewicz. - Proszę powiadomić panią Ra Czytaj całość