Przez długi czas Dawid Stachyra był cieniem samego siebie i nie potrafił skutecznie punktować w meczach Lotosu Wybrzeża Gdańsk, turniejach indywidualnych oraz w Elite League. - Szczerze mówiąc w moim przypadku dużo zamieszania wywołała afera tłumikowa. Wszystko się zatraciło, było dużo defektów i nie mogłem dojść do ładu ze sprzętem. Później wszystko zapędziło się w złym kierunku i ciężko było wyjść z problemów. Następnie po paru próbach udało się dograć motocykle i bardzo się cieszę z tego, że forma przyszła na rundę finałową, dzięki czemu pomogłem w awansie do ENEA Ekstraligi - powiedział żużlowiec, który jest wdzięczny sponsorom za okazaną mu pomoc. - Chciałbym podziękować moim sponsorom. Najmocniej wsparł mnie Jeroen der Kinderen i jego firma Kadek jelita naturalne z Gdańska, która zostanie ze mną na 2012 rok. Został ze mną też inny sponsor z Gdańska, Sławek Maczuga z firmy Filtrus, a także dwaj sponsorzy z Rzeszowa – Broda E-Shops System Jarka Brody i Tomka Starzyka i Stalbudowa Kazex pana Andrzeja Bajora. Ponadto dziękuję ubiegłorocznym darczyńcom, czyli firmom Elkotech Sławka Sablewskiego, Ellcon Radka Miłucha i Arkadiusza Miłucha, Pizzerii La Parma Tomka Posiakowa, Katolickiemu Radiu Via Rzeszów, Tomkowi z firmy Artom ogrodzenia i balustrady i firmie Citroen Auto-Postek - wymienił Stachyra w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
To był bardzo dziwny sezon dla Dawida Stachyry. Z zespołami z górnej czwórki zdobywał bowiem więcej punktów, niż z teoretycznie najsłabszymi drużynami. - Tak się wszystko ułożyło. Jak były problemy to jeździliśmy z zespołami słabszymi i nie mogłem w stanie rywalizować nawet z nimi. Później jednak potrafiłem wygrać z najlepszymi zawodnikami ligi - zauważył były zawodnik Lotosu Wybrzeża Gdańsk, który liczy na lepszy sezon w barwach Lubelskiego Węgla KMŻ-u. - Teraz będę dysponował większym zapleczem, niż w ubiegłym roku. Zainwestowałem w nowe silniki, tak zwane Osy które powoli wchodzą na rynek. Do tego dochodzą sprawdzone silniki z tamtego roku, które są po odpowiednich korektach. Będę miał cztery silniki i trzy ramy, więc jest to optymalna ilość która powinna wystarczyć - stwierdził.
Mieszkający w Rzeszowie żużlowiec będzie miał teraz dużo łatwiej, Lublin znajduje się dużo bliżej jego macierzystego miasta, niż Gdańsk. - Teraz jest z górki, bo dalej niż do Gdańska nie mogłem mieć. W porównaniu do ubiegłego sezonu, będzie to drobna wyprawa. Miałem do Gdańska 670 kilometrów, do Lublina mam 170. Nie ma więc problemu, żeby po treningu wrócić do domu i u siebie przygotować sprzęt - zauważył Stachyra. - Nie mam obecnie stałego mechanika, który by mi pomagał. Mam jednak różne alternatywy i dojdzie nowa osoba. Tuner zostanie ten sam, bo jestem zadowolony z jego pracy. Wszystko jest pod kontrolą i trzymam rękę na pulsie - zakończył.
Dawid Stachyra: Wszystko się zatraciło
Dawid Stachyra ubiegłego sezonu nie może zaliczyć do udanych. Przez dużą jego część borykał się z różnymi problemami. Teraz w jego ocenie powinno być lepiej, ponadto odejdą różnego rodzaju problemy z logistyką.